Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Spotkanie z przeszłością

Światowy Dzień AIDS

Nie jestem zwolennikiem celebrowania Dni Cukrzycy, Astmy, Osteoporozy. W kalendarzu takich wydarzeń mamy jednak sporo. 1 grudnia – Światowy Dzień AIDS – traktuję z dużo większą wyrozumiałością: o tej dacie warto pamiętać!

Jaka idea przyświecała Światowej Organizacji Zdrowia, by uwzględnić w kalendarzu święto epidemii, która zbierając od 30 lat tak potężne żniwo, nie kojarzy się z niczym dobrym? W odróżnieniu od innych tego rodzaju dni nie możemy nawet odtrąbić zwycięstwa w wygranej wojnie z wirusem HIV, który wciąż umyka naukowym pościgom. Co rok już się wydaje, że jakaś szczepionka lub kombinacja leków okażą się rzeczywiście skuteczne, ale wiarygodna ocena efektów przynosi rozczarowanie. Więc po co? Aby pamiętać... Nie tylko o chorych i zakażonych, którzy niejednokrotnie spychani są na margines, ale również o sobie – wirus krąży przecież nie tylko w stereotypowym środowisku gejów, prostytutek i narkomanów. Zwrócono mi na to uwagę w anonimowym punkcie testowania: HIV nie jest – jak sądzi u nas wielu - karą za grzechy i przestańmy kojarzyć go z moralnością. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak w rozmowie opublikowanej na naszych łamach („Każdemu może się przytrafić”) podała za przykład klasyczny związek 30- lub 40-latków: „Oni często się dziwią: ja miałem kontakt z porządną dziewczyną, on był takim porządnym mężczyzną! Nie było przygód, to był trwały związek. Od jakiego momentu, pytam. Skąd wiesz, czy osobę, z którą teraz jesteś, nie zaraził poprzedni partner, z którym była w równie stałym związku?”

Ale Światowy Dzień AIDS jest nie tylko po to, aby każdy zrobił rachunek sumienia. Warto wykonać test, by dowiedzieć się, czy wirus – bez żadnych objawów! – nie zadomowił się w naszym organizmie.

Reklama