Jeśli przeciętny wiek życia będzie się wydłużał w tym samym tempie jak w ostatnich 250 latach, to połowa rodzących się dzisiaj dzieci będzie mogła obchodzić w przyszłości setne urodziny”, pisze Bodil Jönsson, szwedzka profesor fizyki i autorka futurologicznych prac, które są czasem cytowane także w polskich mediach. W swej ostatniej książce „Kiedy horyzont się wydłuża” stwierdza, że skoro żyjemy dłużej i zdrowiej, to konsekwencją tego powinno być też stałe podnoszenie wieku emerytalnego. Inaczej aż trzecią część naszego życia spędzać będziemy w fazie postzatrudnieniowej, a jeśli się do tego doliczy lata dorastania i nauki, to okres aktywności zawodowej będzie jego marginesem.
Szwedzcy politycy doszli do tego samego wniosku i na ogół nie rodzi to większych zastrzeżeń ze strony społeczeństwa, w przeciwieństwie do innych krajów, zwłaszcza tych, które borykają się z kryzysem i zmiana wieku emerytalnego traktowana jest tam jako jedno z działań sanacyjnych. Stosując się do dyrektyw unijnych, zmierza się do przesunięcia obecnego pułapu nabywania uprawnień emerytalnych, chociaż w Szwecji nie jest on ściśle określany i różni się w zależności od zawodu, indywidualnych i zbiorowych umów oraz wysokości świadczeń, jakie się chce otrzymywać.
Ale nie o to przede wszystkim chodzi. Najważniejsze jest, by stworzyć ludziom możliwości pracowania tak długo, jak tylko chcą i są do tego zdolni. „Wydłużyć musi się faktyczny, a nie ustawowy wiek przechodzenia na emeryturę”, podkreślił szwedzki, konserwatywny minister spraw socjalnych Ulf Kristersson, zapowiadając powołanie komisji ds. opracowania raportu, który będzie podstawą zmian w prawie ułatwiającym ludziom starszym zachowanie pracy lub znalezienie nowej.