Symbolem protestów w Moskwie są umorusane buty. „Padał deszcz, było błoto. Dobrze ubrani ludzie, którzy przyszli na mityng, poświęcili obuwie, by oczyścić swoje sumienie” – wspomina w prasie jeden z uczestników wiecu na Czystych Prudach, gdzie 5 grudnia zgromadziło się kilka tysięcy osób. W tłumie dominowali młodzi ludzie, większość nie przekroczyła trzydziestki, protestowali przeciwko fałszowaniu wyborów do Dumy.
Była to największa od lat antykremlowska manifestacja. Mityng Zniszczonych Butów, Rewolucja Hipsterów, Powstanie Lajków – nazywają ten bunt rosyjscy komentatorzy. Lajki to neologizm od przycisku Like (lubię to) na Facebooku, który umożliwia wyrażenie aprobaty dla czyjegoś wpisu, zdjęcia lub filmu.
Lajki słusznie kojarzą się z Internetem, bo ich protest toczy się przede wszystkim w sieci. Od tygodni internauci nawoływali się nawzajem do głosowania na jakąkolwiek partię, byle nie putinowską Jedną Rosję. W dzień wyborów parlamentarnych 4 grudnia rosyjski Internet wrzał: użytkownicy wrzucali na Facebooka nagrania oszustw w lokalach wyborczych, zdjęcia podmienionych protokołów głosowania, wymieniali się informacjami o atakach hakerów na opozycyjne strony internetowe i wynikami niezależnych exit polls.
„Polowanie na fałszerstwa wyborcze stało się swego rodzaju sportem” – mówił na antenie telewizji internetowej „Dożd”, politolog Dmitrij Oreszkin. „Podczas poprzednich wyborów w 2007 r. modnie było być apolitycznym. Teraz fajnie jest angażować się w politykę”.
No i zaangażowali się. Zbierali się na moskiewskich Czystych Prudach i placu Triumfalnym.