Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Księgarz z Brukseli

Zmienia się przewodniczący PE

Jerzego Buzka na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zastąpi niemiecki eurodeputowany, wieloletni przywódca socjalistów, Martin Schulz.

Były księgarz, radny SPD i wieloletni burmistrz 40-tysięcznego miasteczka Würselen w Nadrenii Północnej Westfalii po raz pierwszy dostał się do Parlamentu Europejskiego w 1994 r. Znany w kręgach europejskiej lewicy, ale nie tak popularny i rozpoznawalny jak Jerzy Buzek, który jako były premier miał pod tym względem olbrzymią przewagę. Wybór Schulza, nawet w Niemczech nie budził specjalnego entuzjazmu, nie było wcześniej wielkich dyskusji, ani burzy medialnej, która 2,5 roku temu przeszła przez Polskę przy okazji wyboru Jerzego Buzka. Inna sprawa, że w niemieckich wiadomościach sprawy związane z Parlamentem Europejskim zazwyczaj pojawiają się jako ostatnie, najmniej ważne informacje.

Martin Schulz jest z przekonania Europejczykiem. I to jest jego mocna strona. Zapewne będzie walczył o to, żeby Unia się nie rozwarstwiła na kraje strefy euro i te poza nią. Jest przekonany, że jeśli Unia ma ocaleć musi być spójna i działać jako całość. Jest za dalszą integracją i wspólnym rozwiązywaniem problemów. Zawsze przemawia bez kartki, dobitnie i z dużą swobodą. Doskonale argumentuje swoje racje. Jest bardzo inteligentny i pewny siebie (niektórzy twierdzą nawet, że wręcz butny). -To typowy fighter, ale w tych trudnych dla Unii czasach taki fighter jest potrzebny – jak przekonuje eurodeputowany chadeków (EPP), Rafał Trzaskowski.

Z drugiej strony bycie fighterem w przypadku Schulza może się też okazać jego wielką słabością. Niemiec słynie bowiem z ciętego języka, wybuchowego charakteru i ostrej krytyki prawicy, której nigdy nie odpuszcza. W zasadzie na każdej sesji dochodzi do kłótni między Schulzem a prawicowych posłami, szczególnie z brytyjskimi członkami konserwatywnej frakcji EKR.

Reklama