Świat

Tropem trupów

Sukces turystyki kryminalnej w Szwecji

Ystad. Postać komisarza Wallandera - bohatera toczących się tu kryminałów Henninga Mankella - przyciąga do miasta tłumy turystów. Ystad. Postać komisarza Wallandera - bohatera toczących się tu kryminałów Henninga Mankella - przyciąga do miasta tłumy turystów. BEW
Turystyka kryminalna przynosi Szwecji rozgłos i znaczne dochody.
Fjallbacka. Mała osada rybacka przeżywa ostatnio oblężenie w związku z kręconymi tu filmami i serialami, opartymi na książkach Lackberg.Niklas Bernstone/East News Fjallbacka. Mała osada rybacka przeżywa ostatnio oblężenie w związku z kręconymi tu filmami i serialami, opartymi na książkach Lackberg.
Od Ystad na południu po polarną Kirunę (na fot.) miasta szwedzkie mają swoich literackich patronów, których wykorzystują do ściągania turystów.weisserstier/Flickr CC by 2.0 Od Ystad na południu po polarną Kirunę (na fot.) miasta szwedzkie mają swoich literackich patronów, których wykorzystują do ściągania turystów.
Szwedzkie kryminały stały się nowym bogactwem narodowym tego kraju.Artur Barbarowski/East News Szwedzkie kryminały stały się nowym bogactwem narodowym tego kraju.

Bazą w teorii marksistowskiej nazywano materialne siły wytwórcze. Literatura zaś, podobnie jak cała kultura i sztuka, zaliczała się do nadbudowy, czyli do sfery świadomości społecznej, do której tylko trzeba dokładać. Ekonomiczny sukces szwedzkiej literatury na świecie podważa tę teorię. I nie chodzi bynajmniej tylko o wydawane w wielomilionowych nakładach książki Stiega Larssona i innych szwedzkich autorów kryminałów oraz nakręcane na ich podstawie kolejne wersje filmów i seriali, przynoszące zyski wydawcom i filmowcom. W ślad za tymi dziełami niesłychanie wzrosło zainteresowanie samą Szwecją i przyczyniło się do turystycznego boomu. Literatura stała się więc swego rodzaju siłą wytwórczą, przyczyniając się w znaczący sposób do rozwoju opisywanych w niej regionów kraju.

Wallander jak kura

Dla Ystad wielkie znaczenie ma postać komisarza Kurta Wallandera, stworzona przez autora szwedzkich bestsellerów Henninga Mankella. Wprawdzie miasto jest ważnym portem i węzłem komunikacyjnym (promy m.in. do Polski), słynie też ze swojej średniowiecznej zabudowy szachulcowej i gotyckich kościołów, ale i tak największą popularność przyniósł mu ostatnio fikcyjny komisarz policji, który w książkach mieszka właśnie w Ystad. Od czasu kiedy Wallander pojawił się pierwszy raz na ekranie (1995 r.), obroty sektora turystycznego w mieście wzrosły niemal dwukrotnie. A po serialu nakręconym przez BBC zaczęły ściągać do Ystad tłumy turystów z Wielkiej Brytanii. Kiedy Mankell zasygnalizował, że Wallander trochę już mu się znudził i chętnie by go uśmiercił, władze gminy naciskały na pisarza, żeby tego nie robił, bo zabije kurę znoszącą złote jajka.

Ale nawet przedwczesna śmierć Stiega Larssona, która przerwała także żywot bohaterów jego „Millennium”, nie zahamowała wzrostu obrotów przedsiębiorstwa wykorzystującego prawa autorskie i markę pisarza oraz wyrosłej wokół tego dzieła branży. Firma marketingowa Cloudberry Communication oblicza, że szwedzka ekranizacja trylogii przyniosła tylko regionowi sztokholmskiemu dochód wartości około pół miliarda złotych. Tyle zostawiają w mieście turyści, uczestniczący m.in. w wycieczkach organizowanych przez Muzeum Miejskie po miejscach przedstawianych w filmach. W lecie trzeba było nawet czekać w kolejce lub zapisywać się na listy oczekujących, bo nie dla wszystkich wystarczało przewodników. Ostatnio muzeum włączyło do swego programu także te obiekty, które pokazano w holywoodzkiej wersji „Millennium”.

Najbardziej popularna pisarka szwedzka Camilla Läckberg też rozsławia rodzinną Fjällbackę (jej najnowsza książka „Fabrykantka aniołków”, jeszcze nieprzetłumaczona na polski, znalazła się niedawno w sprzedaży). Ta mała osada rybacka na zachodnim wybrzeżu, w połowie drogi między Göteborgiem i Oslo, liczy tylko 6 tys. stałych mieszkańców, a w lecie przyjezdnych może być kilkakrotnie więcej. Do miasteczka napłynęły ostatnio miliony zwiedzających w związku z kręconymi tu filmami i serialami telewizyjnymi opartymi na książkach Läckberg.

Läckberg, ekonomistka z wykształcenia, przystępuje do pisania z gotowym biznesplanem, w którym przewiduje nawet, kiedy jej książka znajdzie się na liście amerykańskich bestsellerów. Pisze także książki dla dzieci i cieszące się równie wielkim powodzeniem książki kucharskie. Magnus Persson, krytyk literacki sztokholmskiej gazety „Svenska Dagbladet”, ubolewa, że sama książka ma obecnie drugorzędne znaczenie. – Liczy się przede wszystkim marka autora i miejsca, w którym plasuje akcję. Komercyjne sukcesy, niebotyczne honoraria, gigantyczne nakłady, ekranizacja składają się na wizerunek pisarza, który jest przedmiotem sprzedaży bardziej niż sama książka. Pytana o tajemnicę sukcesu Läckberg zasłania się tajemnicą handlową jak dyrektor przedsiębiorstwa. Czytelników nie nazywa też czytelnikami, tylko nabywcami swoich produktów. A plotka głosi, że nawet małżeństwo z oficerem policji, zawarte przed paroma laty (bohaterki jej książek też mają mężów policjantów), miało służyć podniesieniu sprzedaży kolejnych książek.

 

 

Kryminał w idylli

To nic, że popularne kryminały są dość odległe od szwedzkiej rzeczywistości. Fjällbacka na przykład była do niedawna nadmorską idyllą, znaną najbardziej z tego, że spędzała w niej wakacje słynna aktorka Ingrid Bergman, która kazała rozsypać swe prochy na nadmorskich skałach. To prawdopodobnie jedyny ślad szczątków ludzkich, jakie znalazłaby policja prowadząca śledztwo w tych okolicach. Najbliższy komisariat policji znajduje się jednak w odległości 50 km od tej „ociekającej zbrodnią” osady. – A najstarsi ludzie nie pamiętają, żeby popełniono u nas jakiekolwiek morderstwo – przekonuje Thorbjörn Wästerberg, przewodnik wycieczek po miejscach upamiętnionych w kryminałach. I zapewnia, że w słynącej dawniej z rybołówstwa osadzie nie zabija się dzisiaj nawet dorsza. Tymczasem w każdej książce Läckberg są przynajmniej dwa trupy. Kiedy widzi się tytuły w szwedzkich gazetach „Nowa zbrodnia na plażach Fjällbacki”, można mieć stuprocentową pewność, że chodzi o kolejny kryminał.

Recenzenci szwedzkich kryminałów ze zdumieniem odkrywają, że Szwedzi nie są idealnym społeczeństwem, jak zwykło się ich przedstawiać za granicą. W samej Szwecji pojawiły się obawy, że obraz, jaki stwarzają pisarze, zagraża wizerunkowi kraju i może mieć negatywne skutki ekonomiczne. W akcję poprawy tego wizerunku włączono najwyższe autorytety, od króla poczynając. Podczas zeszłorocznej wizyty szwedzkiej pary królewskiej w Polsce królowa Sylwia w trakcie spotkania ze studentami skandynawistyki mówiła: „Pamiętajcie, że kryminały są wytworem wyobraźni. Dla mnie społeczeństwo szwedzkie jest znacznie bardziej ciepłe niż ten ponury obraz, jaki tworzą”. Słowa królewskiej małżonki spotkały się z krytyką w Szwecji, ale głównie dlatego że weszła ona na śliski teren politycznej debaty, konstytucyjnie zamknięty dla monarchii.

Zemsta lewicy

Krytyk filmowy Michael Tapper, który obronił właśnie pracę doktorską „Szwedzka policja w powieści i filmie”, twierdzi, że ten ponury obraz, o którym mówi królowa, jest zemstą lewicy, rozczarowanej odejściem od socjalistycznych ideałów lat 60., zastępowaniem zasad państwa opiekuńczego regulacjami rynkowymi, pogłębianiem się różnic społecznych. Zaczęło się od pary Maj Sjöwall i Per Wahlöö (1965–75), nazywanej przez krytyków „rodzicami skandynawskiego kryminału”. To oni w książkach o komisarzu Becku, wznawianych obecnie zarówno w Polsce, jak i w USA, dawali wyraz swoim lewicowym przekonaniom w krytyce szwedzkiej rzeczywistości. Nieżyjący już Wahlöö był aktywnym członkiem partii komunistycznej.

Stieg Larsson był jeszcze bardziej na lewo i nawet swój majątek chciał przepisać lewakom (ale unieważniono testament). Leif G.W. Persson, też bardzo ceniony w Polsce, jest z kolei lewicowym socjaldemokratą i w książce o zabójstwie szwedzkiego premiera Olofa Palmego przed ćwierćwieczem twierdzi, że była to konspiracja ze strony skrajnej prawicy, która miała swoje wtyczki w policji i wojsku. Także lewicowe sympatie Mankella, który osobiście angażuje się w różnego rodzaju światowe akcje, takie jak na przykład niedawna pomoc humanitarna dla mieszkańców Strefy Gazy, są powszechnie znane.

Tapper, ceniony recenzent poważnych szwedzkich gazet, zarzuca lewicującym pisarzom faszystowską retorykę w wyolbrzymianiu konfliktów i zakłóceń. Według niego retoryka ta sprzyja populistom, którzy obiecują, że jak dojdą do władzy, to zrobią ze wszystkim porządek. Szwecji rządy populistów oczywiście nie grożą, ale trudno nie dostrzec niebezpieczeństw, przed którymi przestrzega Tapper.

 

 

Moc przyciągania

Turystom ruszającym w ślad za swoimi bohaterami nic nie przeszkadza. – Kryminały szwedzkie mają magiczną moc przyciągania, podobnie zresztą jak przygody Harry’ego Pottera, ekranizacje baśni Tolkiena w Nowej Zelandii czy wreszcie „Lista Schindlera”, filmowana w Krakowie – mówi Thomas Brull, szef przedsiębiorstwa Visit Sweden, propagującego Szwecję za granicą. Wszystkie te dzieła spowodowały napływ turystów. Liczba zwiedzających Sztokholm rośnie o kilkanaście procent każdego roku i są to najczęściej przybysze z Hiszpanii, Francji, USA i Wielkiej Brytanii, czyli z tych krajów, w których książki Stiega Larssona nadal są na czołówkach list bestsellerów. Nic tak nie ożywia akcji jak trupy, twierdzą autorzy kryminałów, z Agathą Christie na czele. – Ta maksyma odnosi się także do turystyki – podkreśla Brull – o czym najlepiej świadczy ostatnio napływ turystów do miejsca katastrofy włoskiego statku „Costa Concordia” u wybrzeży Toskanii.

Brull podkreśla, że ze zbrodniami i czarnym piarem można sobie spokojnie poradzić. Poza tym, jak wynika z ankiet, turyści przybywający do Szwecji mają i tak nadmiernie wyidealizowany obraz tego kraju. Potwierdza to też Camilla Läckberg: – Kiedy słyszę za granicą naiwne pytania na temat szwedzkiego raju, mam czasem ochotę odpowiedzieć, że białe niedźwiedzie atakują turystów na ulicach Sztokholmu.

Turystów przybywa mimo kryzysu finansowego na świecie. Szwecja znalazła się już na 10 miejscu w Europie (Polska na 13) na liście najbardziej atrakcyjnych turystycznie krajów. Tylko z samego podatku VAT, odprowadzanego od towarów i usług kupionych przez zagranicznych turystów, do szwedzkiego budżetu trafia równowartość ponad 6 mld zł rocznie. Światowe Forum Gospodarcze, organizujące co roku międzynarodową konferencję w Davos, umieściło Szwecję na 5 miejscu, jeśli chodzi o konkurencyjność przemysłu turystycznego.

Bogactwo narodowe

Renomowany „National Geographic” zaliczył Sztokholm do 10 najbardziej literackich miast świata i to nie dlatego, że w stolicy Szwecji przyznaje się literackie Nagrody Nobla, tylko dlatego, że można ją zwiedzać śladami bohaterów trylogii „Millennium”. Szwecja stawia więc na turystykę literacką, najbardziej rozwijającą się obecnie gałąź przemysłu turystycznego. Kształci się fachowców, i to nie tylko przewodników po miejscach upamiętnionych w książkach. To zapewne jedyny kraj, w którym można się nauczyć pisać kryminały.

Sören Bondeson, sam niebędący wcale najlepszym pisarzem, prowadzi od kilku lat szkołę dla piszących kryminały i zajmuje się podnoszeniem jakości tych utworów. Wydał dobrze oceniany przez specjalistów podręcznik „Sztuka zabijania”. Z jego stajni wywodzą się m.in. znani w Polsce Åsa Larsson i Jens Lapidus. – Wielu moich uczniów osiągnęło więcej niż Camilla Läckberg, jeśli chodzi o samo rzemiosło – chwali się Bondeson. Läckberg, też zresztą prowadzi na swoim blogu kurs pisania kryminałów.

Co roku pojawiają się więc nowe talenty. Od Ystad na południu (Henning Mankell) po polarną Kirunę (Åsa Larsson) miasta szwedzkie mają swoich literackich patronów, których wykorzystują do ściągania turystów. Realizowane są liczne projekty, finansowane często z funduszów unijnych. Pozbawiona wielkich zabytków kultury i sztuki biedna dawniej Szwecja uznała, że to jej nowe bogactwo narodowe.

Polityka 06.2012 (2845) z dnia 08.02.2012; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Tropem trupów"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną