Martina Kopecká ma 25 lat i postanowiła zostać husytką. Ochrzciła się w kościele św. Mikołaja w Pradze. Tego dnia na mszy w najważniejszej husyckiej świątyni było więcej osób niż zwykle, prawie pół setki.
W tym samym miejscu 11 stycznia 1920 r. zrewoltowani wobec hierarchii katolickiej duchowni ogłosili powstanie Kościoła czechosłowackiego, który z czasem do nazwy dodał przymiotnik: husycki. I odprawili mszę w języku czeskim. Pierwszy raz od prawie 300 lat. Po roku przynależność do nowego Kościoła deklarowało ponad pół miliona obywateli Czechosłowacji. Papież Benedykt XV nałożył na nich klątwę. Pod koniec lat 30. husytów było prawie milion. Dziś niespełna 100 tys.
Na mszę przyjechali rodzice, przyszedł chłopak Martiny i jego matka. Martina twierdzi, że dla rodziców to pierwsza msza w życiu. Bywają w kościele tylko z okazji świąt Bożego Narodzenia, obejrzeć żłobek. Chłopak jest niewierzący. – Mam swoje poglądy, ale nie przyszłoby mi do głowy, aby do nich go zmuszać – mówi Martina. On z kolei zapewnia: – Nie mam nic przeciwko jej decyzji. Szanuję jej przekonania. Oboje są pewni, że jej chrzest nie zmieni ich relacji. Znają się dobrze, mieszkają razem.
Sześć lat temu Martina Kopecká nie wiedziała, że Kościół husycki w ogóle istnieje. Skończyła szkołą średnią w miasteczku Louny na północy. Pracę znalazła w Pradze. Dobrze zarabiała, ale szybko spostrzegła, że jeśli chce awansować, musi mieć wyższe wykształcenie. – Wybrałam teologię husycką na Uniwersytecie Karola, bo nie było egzaminów i można było studiować zaocznie – przyznaje. – Prawdę powiedziawszy, nie wiedziałam nic o religii. Wychowałam się w typowej rodzinie ateistycznej, nigdy nie byłam w kościele, nie wiedziałam, kim byli apostołowie.