Co jest modne w Moskwie?
Ilja Kliszyn: Ostatnio, gruzińska kuchnia. Wszyscy zajadają się chinkali, pierożkami z mięsem. Przede wszystkim jednak modnie jest chodzić na mitingi. Zainteresowanie polityką jest bardzo na czasie. Artykuły o kinie, teatrze, wystawach – często świetnie napisane i unikatowe – cieszą się teraz minimalnym powodzeniem wśród Internautów. A najmniejszy tekst o bieżących wydarzeniach politycznych ma dziesiątki tysięcy odsłon.
Jesteś autorem manifestu „Hipsterzy kontratakują”, który narobił sporo szumu w Internecie. Kim właściwie jest rosyjski hipster?
Słowo „hipster” traktuję jak symbol. Oznacza ono pokolenie, które tak, jak ja, nie pamięta Związku Radzieckiego. Mamy po 20-25 lat i jesteśmy dorosłymi już dziećmi nowej, kapitalistycznej Rosji. Nigdy nie powiemy o sobie „demokraci” , bo po co. Takie wartości jak wolny rynek, czy wolność słowa są dla nas naturalne, jak powietrze, którym oddychamy. W XIX w. były w Rosji dwa przeciwstawne ruchy: słowianofilów i zapadników. Ci ostatni uważali, że Rosja powinna dążyć do Europy. My nie różnimy się od młodych Europejczyków.
W swoich tekstach piszesz: „władza boi się młodych i odnoszących sukcesy. Czyli nas”. Naprawdę, Putin ma się czego obawiać?
Jest nas dużo, tylko dotychczas nie docenialiśmy swojej siły. Ludzie, wychodzący na mitingi „O uczciwe wybory”, to zabezpieczeni materialnie menadżerowie, biznesmeni, także studenci starszych lat, którzy już zaczęli pracować i mają przed sobą świetne perspektywy. Zarabiają od dwóch tysięcy dolarów miesięcznie i więcej.