Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Kuba to nie Polska

Benedykt XVI na Kubie

Papież Benedykt XVI przybył w poniedziałek do Santiago de Cuba, witany m. in. przez przewodniczącego rady państwa i rady ministrów, czyli super-prezydenta Raula Castro.

Uroczystości religijne będą poświęcone Królowej Kuby, Matce Boskiej del Cobre, którą w obecności Fidela Castro koronował Jan Paweł II w roku 1998. Potem Benedykt XVI przybędzie do Hawany na drugie spotkanie z Raulem oraz z całą rodziną Fidela Castro. Odprawiona zostanie też msza święta na placu Rewolucji znanym z licznych i długich przemówień przywódców Kuby, a zwłaszcza długoletniego dyktatora i szefa partii komunistycznej, comandante en jefe, emerytowanego już Fidela.

Osoba kluczowa dla tej wizyty, ambasador Przemysław Häuser, akredytowany przez Zakon Kawalerów Maltańskich przy Organizacji Państw Amerykańskich, uważa, że papież będzie proponował platformę długiego i cierpliwego dialogu z władzami, dysydentami, Białymi Damami i potężną, nieprzejednaną emigracją na Florydzie. W rozmowie z dziennikarzami w drodze do Meksyku Benedykt XVI powiedział, że skoro ideologia marksistowska zbankrutowała wszędzie i kompletnie, nawet jeśli oficjalnie się czci się ją na Kubie i w KRLD, to trzeba szukać w cierpliwych rozmowach wyjścia z sytuacji, by życie zwykłych ludzi nabrało nowej barwy i aby jego jakość zbliżyła się do stanu normalności.

Kościół na Kubie nie odgrywa prawie żadnej roli. Świątynie świecą pustkami. Na 40 proc. społeczeństwa, które deklaruje przynależność albo do Kościoła Rzymsko-Katolickiego albo do Santerii, czyli wierzeń afrokubańskich, co najwyżej 5 proc. – zdaniem ambasadora Häusera – praktykuje otwarcie religię. Wierzący i praktykujący objęci są zakazem przynależności do partii, a zatem nie mają dostępu do pracy i nauki. Nie wiadomo, z czego żyją. Papież uważa jednak, że skoro Fidel Castro otwarcie przyznaje się do swego jezuickiego wychowania, to dialog jest możliwy, choć będzie bolesny i długotrwały.

Reklama