Samum, palący pustynny wiatr północnej Afryki i zachodniej Azji, niesie tumany piasku, które przysłaniają słońce, powoduje silne bóle głowy, depresje i osłabienie. Samum przyprawił o ból głowy szwedzkiego premiera Fredrika Reinfeldta, poważnie osłabił rządzącą od sześciu lat koalicję, zmiótł ministra obrony Stena Tolgforsa i zachwiał innymi członkami gabinetu. Bo Samum to też nazwa projektu, który miał przysłonić obraz współpracy wojskowej między Szwecją i Arabią Saudyjską, opartej na umowie podpisanej w połowie poprzedniej dekady. Szczegóły tego tajnego porozumienia ujawniło w początku marca szwedzkie radio w audycji „Echa dnia”.
Wynika z niego, że Szwecja zobowiązała się pomóc Arabii Saudyjskiej w zbudowaniu fabryki broni. Miały tam powstawać pociski odrzutowe i armaty przeciwpancerne, paliwo rakietowe i materiały wybuchowe. Szwedzka ustawa wyraźnie zakazuje sprzedaży takiej technologii krajom, które „w szerokim zakresie i poważnie naruszają prawa człowieka”. Świadomi tego zakazu urzędnicy administracji wojskowej próbowali obejść przepisy, zakładając fikcyjne przedsiębiorstwo i wykorzystując do tego celu tajne fundusze przeznaczone na działalność wywiadowczą.
Szwecja zbroi Saudów
Szwecja już wcześniej dostarczała Saudyjczykom broń i wyposażenie, ale nie takie, którego mogli użyć przeciw cywilom. Były to m.in. radarowe systemy wczesnego ostrzegania, produkowane przez znane szwedzkie koncerny Saab i Ericsson. W trosce o rozwijanie tego eksportu Szwecja dała się wciągnąć we współpracę wojskową z Saudami, którą początkowo traktowano formalnie, podobnie jak z innymi odbiorcami szwedzkiego oręża. Saudyjczycy zaczęli się jednakże domagać pełnej realizacji umowy. A kiedy Szwedzi ociągali się, saudyjski minister obrony zwyczajnie zwymyślał ich w liście wysłanym w 2008 r.
Ton listu był tak ostry, że w resorcie obrony narodowej zorganizowano naradę, na której stwierdzono, że „przemysł, a zwłaszcza Ericsson, zaczyna czuć się zagrożony”. Dla udobruchania Saudyjczyków zaproszono delegację wojskową do Szwecji, pokazując jej nawet tajne instalacje obronne. Szwedzki minister obrony pojechał do Rijadu i to właśnie wtedy rozważano sposoby ominięcia przepisów eksportowych. Zaniepokojenie przemysłu było w pełni zasadne, bo eksport broni daje zatrudnienie dziesiątkom tysięcy pracowników.
Szwecja, mimo dobrej koniunktury, od lat nie może uporać się z bezrobociem, zwłaszcza ludzi młodych, z których prawie co czwarty jest obecnie na zasiłku. – Nowe miejsca pracy stały się ważniejsze niż wojny w innych krajach – mówi Anna Ek, znana działaczka pokojowa. Politycy traktują eksport broni w kategoriach ekonomicznych, nie moralnych. Zmieniono nawet słownictwo, wprowadzając pojęcie sprzętu obronnego w miejsce tego, co kiedyś nazywało się materiałem wojennym. Zmiana ta, zdaniem działaczki, zaczęła się po ataku na nowojorskie wieże 11 września 2001 r. Od tego czasu szwedzki eksport broni zwiększył się ponadtrzykrotnie!
W 2011 r. Szwecja wyeksportowała broń za sumę 14 mld koron, czyli ponad 6 mld zł. Ponad połowa przypada na Tajlandię, Arabię Saudyjską, Indie i Pakistan, czyli największych importerów. W zeszłym roku również rząd Szwajcarii podjął decyzję o zakupie samolotów JAS Gripen, co przyniesie Szwecji około 22 mld koron. Szwecja stała się największym na świecie eksporterem broni w przeliczeniu na jednego mieszkańca i wyprzedziła w tej klasyfikacji Izrael i Rosję. Według sztokholmskiego instytutu badań nad pokojem SIPRI, także w liczbach bezwzględnych Szwecja znajduje się w czołówce eksporterów – zajmuje ósme miejsce, a jej udział w światowym handlu bronią wynosi 2,2 proc. (Polska – 0,4 proc.).
Akwizycja po królewsku
W oficjalnych statystykach eksport broni przelicza się także na miejsca pracy: samoloty JAS w zakładach Saab to 14 175 etatów, pociski odrzutowe Saab Bofors – 10 tys., transportery opancerzone Hägglunds – 3 tys. W obronie miejsc pracy w przemyśle jednoczą się zarówno rządzący Szwecją konserwatyści, jak i największa partia opozycji – socjaldemokracja. Według Szwedzkiego Stowarzyszenia Pokoju i Arbitrażu, żaden kraj w Europie, mocarstwa atomowe wliczając, nie przeznacza tak dużej części budżetu obronnego na materiały wojenne.
Eksport broni nie stanowi zbyt dużego odsetka PKB (0,5 proc.), ale korzysta z największego wsparcia ekonomicznego i politycznego w formie offsetu, kredytów, ulg podatkowych i promocji, w którą angażuje się nawet dwór królewski. Szwedzka para królewska wystąpiła w charakterze akwizytorów samolotów Gripen podczas oficjalnej wizyty w Brazylii, wykorzystując do tego celu fakt, że matka królowej Sylwii urodziła się w tym kraju. Szwedzki kompleks militarno-przemysłowy wpływa na politykę zagraniczną kraju, co zdaniem krytyków szkodzi demokracji.
Wielkie kampanie reklamowe, angażowanie biur PR i znanych lobbystów sprzyjają także korupcji. Do dzisiaj nie ucichły echa tzw. afery Boforsa, związanej z eksportem przez te zakłady haubic do Indii w latach 80. Haubice były potajemnie reeksportowane poprzez Singapur do objętych konfliktami obszarów Bliskiego Wschodu. Fabryka Boforsa płaciła łapówki pośrednikom, mimo gwarancji przejrzystości transakcji, jakiej domagali się politycy indyjscy. W kontrakt zaangażowali się premierzy obydwu krajów – Radżiw Gandhi i Olof Palme. Obaj zginęli z rąk zabójców. Istnieją spekulacje, że mogło to mieć związek z aferą Boforsa.
Transakcje zbrojeniowe psują wizerunek Szwecji jako jednego z najbardziej transparentnych krajów świata. Szwedzka telewizja w dobrze udokumentowanych programach oskarżała koncern Saab i jego brytyjskiego wspólnika BAE System, że przekupywali polityków Czech, Węgier i RPA przy sprzedaży samolotów JAS Gripen. Nie zostało to do końca udowodnione, ale ostatnio kierownictwo Saaba przyznało, że tego typu nieprawidłowości mogły mieć miejsce w transakcji z RPA.
Opinia publiczna jest niechętna eksportowi broni. W badaniach przeprowadzonych przed dwoma laty przez ośrodek Demoskop 81 proc. ankietowanych wypowiedziało się przeciwko eksportowi broni do krajów objętych wojną i aż 92 proc. do krajów w poważnym stopniu gwałcących prawa człowieka.
Podwójna moralność?
Arabia Saudyjska nie jest wyjątkiem. Szwedzką broń wykorzystywały inne reżimy totalitarne lub prowadzące wojny: Birma, Sri Lanka, Indonezja, Tunezja, Egipt, Irak i Afganistan. Dostarczano ją obydwu stronom, przykładowo Indiom i Pakistanowi, kiedy były one w konflikcie zbrojnym. „Mało bogatych krajów ma większy niż Szwecja odsetek eksportu broni kierowanej do biednych i niedemokratycznych państw” – stwierdza waszyngtoński think tank Center for Global Development.
Do największych krytyków należy też szwedzki Kościół. „Zawsze oskarżałem polityków o podwójną moralność. Nie sądziłem jednak, że może ona mieć aż taki rozmiar” – powiedział po ujawnieniu porozumienia z Arabią Saudyjską prymas tego Kościoła abp Anders Wejryd. Politycy kłamali, utrzymując, że niczego nie wiedzieli o planach wspólnej budowy fabryki broni. Zarzut taki padał nie tylko pod adresem usuniętego już ministra obrony Tolgforsa, lecz także minister handlu Ewy Björling, następnej w kolejce do dymisji. Prokuratura i parlamentarna Komisja Konstytucyjna ustalą zakres odpowiedzialności za aferę saudyjską także innych osób.
Odwołany minister obrony stał się dla szwedzkich mediów twarzą podwójnej moralności. Na konferencji prasowej twierdził uparcie, że powodem jego odejścia wcale nie była afera z Arabią Saudyjską – od dawna nosił się z takim zamiarem ze względów rodzinnych. Opowiadał, że jego kilkuletni syn nie mógł znieść widoku tatusia pojawiającego się zbyt często w telewizji i za każdym razem ze złością wyłączał odbiornik.
Trzeba przyznać, że Tolgfors był postacią dość niezwykłą jak na ministra obrony. W młodości odmówił, z powodu przekonań, służby wojskowej i odbył ją w oddziałach zastępczych bez kontaktu z bronią. W trakcie pięcioletniej kadencji doprowadził też do znacznego zmniejszenia budżetu wojskowego i zlikwidowania obowiązku służby wojskowej.
Szwecja będzie jednak nadal aktywna militarnie, uczestniczy w operacjach NATO, ostatnio w Afganistanie i w Libii, chociaż nie jest członkiem Sojuszu. Nic nie wskazuje też na zamiar ograniczenia roli przemysłu zbrojeniowego w gospodarce kraju. W końcu to nic nowego. Obydwie wojny na naszym kontynencie toczyły się z użyciem szwedzkiego żelaza, które zostało jednakże wykorzystane także do powojennej odbudowy, na czym Szwecja wzbogaciła się jeszcze bardziej.
Stalowy gołąb pokoju
Neutralna Szwecja była do wojny największym eksporterem rudy żelaza z Kiruny dla III Rzeszy. Prawie do końca wojny dostarczała jej także łożyska, w których produkcji była niemal monopolistą. Prawie 80 proc. wymiany handlowej w latach 1942–43 odbywało się z Niemcami, a Churchill oskarżał w tym czasie Szwedów o współuczestnictwo w wojnie Hitlera. Pod naciskiem aliantów zmniejszono dostawy rudy z 10 mln do 7,5 mln ton rocznie. Alianci jednak nie wiedzieli, że jednocześnie zwiększono udział w tym eksporcie rud o niskiej zawartości fosforu, co rekompensowało straty ilościowe Niemców.
Produkcja broni na eksport rozwinęła się właśnie podczas II wojny światowej. Przemysł pracował głównie po to, żeby zaspokoić potrzeby obronne. Doktryna neutralności zakładała, że Szwecja będzie niezależna nie tylko od sojuszów wojskowych, lecz także od dostaw broni z zewnątrz, ponieważ sama będzie ją wytwarzała. Skutki tej polityki widoczne są do dzisiaj. Mimo to Szwecja cieszy się opinią narodu miłującego pokój. Istnieje określenie papierowego tygrysa, oznaczające coś niebezpiecznego tylko z pozoru. Do Szwecji pasowałoby miano stalowego gołąbka pokoju.