Brukowiec należał do mediowego imperium Ruperta Murdocha. Został zamknięty, bo stał się wizerunkową antywizytówką jego potężnej globalnej korporacji. Hakerzy włamywali się do poczty głosowej celebrytów, ale też do komórek ofiar jakiegoś nieszczęścia lub zbrodni lub ich bliskich.
Skandal postawił na wokandzie kluczowe pytania. Kto kontroluje czwartą władzę? Jaki jest stan etyki dziennikarskiej? Jak głęboko przyjaźnią się z mediami i za jaką cenę niektórzy politycy, premierów nie wyłączając, policjanci, biznesmeni?
Murdoch nie kryje, że spotykał się z Thatcher, Blairem i Cameronem. Bo to naturalne, że politycy zabiegają o obiektywizm mediów. Może i naturalne, ale czy gwarzyli z rekinem biznesu i politycznym ,”king-makerem” tylko o tym? Trzy małpki.
Pracują nad tymi pytaniami komisje dochodzeniowe w policji, brytyjskim parlamencie i specjalna pod kierownictwem wytrawnego prawnika Briana Levesona. Murdochów – ojca i syna Jamesa – grilowała już w zeszłym roku parlamentarna komisja kultury i mediów. Teraz stanęli przed komisją Levesona. I przyjęli podobną taktykę. Jasne, że hakowanie jest be, ale przecież tabloidu już nie ma, a wnioski zostały wdrożone. Zero tolerancji dla psucia dziennikarskich standardów. Tyle że korporacyjna wierchuszka, od Ruperta przez Jamesa po naczelnych prasy Murdocha o niczym nie wiedziała.
Na dodatek chyba nie chcemy, by właściciele ingerowali w codzienną pracę mediów? W korporacji Murdochów nie ingerowali, no to nie wiedzieli o hakerach. I tak dalej. Trzy małpki.
Komisja Levesona ma w lipcu złożyć rządowi raport ze swej pracy. Ale raczej nikt się nie spodziewa, że premier Cameron czy Rupert Murdoch podadzą się do dymisji. Trzy małpki.