Marek Ostrowski: – Z jakimi sprawami do załatwienia jechaliśmy na szczyt NATO w Chicago?
Roman Kuźniar: – Cztery główne sprawy: sposób zakończenia misji afgańskiej – w jakim stylu, jakim kosztem; dalej – tzw. smart defence, inteligentna obrona, która ma umocnić Sojusz (m.in. łączenie potencjałów wojskowych poszczególnych państw). Ważne z naszego punktu widzenia stosunki Sojuszu z Rosją i wreszcie miejsce Europy w wysiłku obronnym całego Zachodu.
Inteligentna obrona? Chodzi tu także o tę sławetną tarczę antyrakietową, której nie możemy się doczekać?
W 2010 r. odeszliśmy od koncepcji rządu Busha, czyli czysto amerykańskiej tarczy, która nie służyła obronie Polski czy Europy, chodziło wówczas bardziej o pieniądze i ideologię. Zgodziliśmy się na tarczę antyrakietową NATO. Lokalizacja tego systemu w Polsce przewidziana jest na 2018 r. Obawiamy się jednak, że ze względu na przycinane budżety, zastrzeżenia Rosji, brak entuzjazmu niektórych innych państw Sojuszu dla tej koncepcji – NATO nie będzie forsowało systemu obrony antyrakietowej. Nam na tej tarczy szczególnie zależy i będziemy o system walczyć, zwłaszcza że ponieśliśmy już pewne koszty.
Przez poniesione koszty rozumie pan przede wszystkim irytację Rosji?
Mam na myśli pogarszanie stosunków z Rosją i przesuwanie ich rakiet do Kaliningradu czy na Białoruś, która w sensie strategicznym jest częścią Rosji.
Jak tę Rosję postrzegać? Czy między nami a naszymi sojusznikami występują różnice w postrzeganiu Rosji?