Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Globalny realizm

Henry Kissinger dla „Polityki”: Nie zaczynać, kiedy nie wiadomo, jak skończyć

Henry Kissinger i Andriej Gromyko, szef dyplomacji ZSRR, podpisują porozumienie SALT I, maj 1972 r. Za nimi stoją Richard Nixon i Leonid Breżniew. Henry Kissinger i Andriej Gromyko, szef dyplomacji ZSRR, podpisują porozumienie SALT I, maj 1972 r. Za nimi stoją Richard Nixon i Leonid Breżniew. Dirck Halstead / Getty Images/Flash Press Media
Henry Kissinger o politykach, wojnach, internecie i przyszłości.
„Europę budowali wielcy ludzie, tacy jak Adenauer, de Gasperi, Brandt. Byli wielcy, bo rozumieli, że polityczna wizja jest ważniejsza od kwestii technicznych”.Leszek Zych/Polityka „Europę budowali wielcy ludzie, tacy jak Adenauer, de Gasperi, Brandt. Byli wielcy, bo rozumieli, że polityczna wizja jest ważniejsza od kwestii technicznych”.

Jerzy Baczyński, Marek Ostrowski: – W przyszłym roku kończy pan 90 lat; proszę już przyjąć serdeczne życzenia. Z pana perspektywy – kilkudziesięciu lat obserwacji i uczestnictwa – w jakim kierunku zmienia się świat? Na lepsze czy na gorsze?
Henry Kissinger: – Czasem starsi ludzie mówią, że życie było lepsze, kiedy byli młodzi. Ja tak nie uważam: cóż, młodość przeżyłem w nazistowskich Niemczech. W ciągu ostatnich kilku dekad zaszły kolosalne zmiany w sposobie prowadzenia spraw zagranicznych. Trudno powiedzieć, czy na lepsze, czy na gorsze. Zagrożenie powszechną wojną nuklearną jest na pewno mniejsze niż 30 lat temu, mniej boimy się najazdów wielkich wojsk, za to bardziej – przenikania przez granice małych uzbrojonych grup, niepodlegających żadnym rządom. W wielu państwach słabnie kontrola nad granicami. Rośnie też znaczenie i udział w polityce organizacji pozarządowych. Powstały problemy, które można naprawdę rozwiązywać tylko w skali globalnej: środowisko naturalne, rozprzestrzenianie broni, energetyka. Dlatego mówię, że zmienia się charakter stosunków międzynarodowych.

Poza tym pokolenia wychowane w czasach Internetu myślą inaczej niż wcześniejsze, wychowane na książkach, na druku. Kiedy uczymy się z książek, musimy zapisać wiedzę w umyśle, trzeba wysiłku, by ją sobie odtworzyć. Uczenie się z Internetu jest mechaniczne, nie trzeba wiedzy naprawdę wchłaniać, wystarczy na informacje spojrzeć. Łatwiej jest więc dziś wiedzę zdobyć, ale trudniej przyswoić. Wyłaniają się z tego inne osobowości, inna struktura społeczna. Pokolenie moich wnuków ma po 200, 400 przyjaciół na Facebooku. Nawet nie pragnę mieć tylu.

Ilu wystarczy?
W moim pokoleniu z pewnością mniej niż pięciu.

Polityka 27.2012 (2865) z dnia 04.07.2012; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Globalny realizm"
Reklama