Dziennikarzom brytyjskiego tabloidu „The Sun” powiodło się to, co od 10 miesięcy nie udawało się budapeszteńskiej prokuraturze. Odnaleźli Laszlo Csatary’ego. Sympatyczny emeryt ze spokojnej ul. Jagello, jak na swoje 97 lat w niespotykanej formie, jeżdżący jeszcze samochodem, okazał się nr 1 na liście poszukiwanych zbrodniarzy wojennych Centrum Wiesenthala w Jerozolimie. We wrześniu ub.r. Centrum za 25 tys. dol. kupiło informacje pozwalające namierzyć Csataryego i podzieliło się tą wiedzą z Budapesztem.
Za udział w likwidacji getta w Koszycach (był tam – za regentury Horthyego, po aneksji tych terenów w 1944 r. – szefem policji słynącym z okrucieństwa i sadyzmu) został w 1948 r. w ówczesnej Czechosłowacji skazany zaocznie na karę śmierci. Po wojnie pod przybranym nazwiskiem schronił się w Kanadzie, gdzie handlował sztuką, ale w 1995 r. dopadła go przeszłość. Pozbawiony obywatelstwa, uciekł przed deportacją i od 17 lat, już nie skrywając nazwiska, spokojnie mieszkał w Budapeszcie. Dopiero teraz, kiedy sprawa stała się głośna, został przesłuchany i osadzony w areszcie domowym.
Zdaniem łowcy nazistów Serge’a Klarsfelda raczej nie doczeka wyroku. Nie tylko z powodu zaawansowanego wieku. Po tylu latach materiał dowodowy bywa wątły i mało jest śladów materialnych na piśmie. Dwa lata temu oskarżony o zbrodnie wojenne Sandor Kepiro, też odnaleziony przez Centrum Wiesenthala, został przez węgierski sąd z braku dowodów uniewinniony. Rewizji procesu już nie doczekał.