Pierre Cardin, 90-letni biznesmen mody, ogłosił, że to jego ostatnie wielkie dzieło. Rzeczywiście wielkie: 60-piętrowa futurystyczna wieża, zaprojektowana przez jego kuzyna Rodrigo Basilicati, a w środku sale widowiskowe i sportowe, teatr, kina, galerie handlowe, superluksusowy hotel, apartamenty – oraz uniwersytet mody. Nazywa się skromnie Pałacem Światła i ma kosztować 1,5 mld euro. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie lokalizacja. Opuszczone przez rafinerie i fabryki chemiczne Porto Marghera jest wystarczająco blisko Wenecji, żeby 250-metrowa wieża Cardina (sam zresztą z tych okolic pochodzi) zakłóciła jej panoramę, chronioną przez UNESCO. Zwłaszcza nocą, ten rzęsiście oświetlony intruz, zdaniem krytyków „architektura rodem z Dubaju”, da Wenecji do wiwatu.
Administrujący regionem Veneto Luca Zaia, zwolennik projektu, tłumaczy klasycznie: inwestycja zrewitalizuje ponury przemysłowy zakątek, da setki miejsc pracy i przyciągnie turystów, a z czasem stanie się tym, czym wieża Eiffla dla Paryża: da się do tego przyzwyczaić, a nawet pokochać. Na wszelki wypadek mistrz Cardin zagroził, że jeśli dyskusja pięknoduchów będzie się przeciągała, przeniesie Pałac Światła do Chin. Tam nie zasłoni żadnego widoku.