Kto na Facebooku chciał zarobić i kupił jego akcje po 38 dolarów za sztukę w chwili debiutu, ten w ostatni piątek miał już straty w wysokości 50 proc. Taki wynik inwestycji po zaledwie trzech miesiącach to prawdziwa katastrofa. Ostatnie spadki związane są z zakończeniem okresu blokady dla niektórych pierwotnych akcjonariuszy, którzy dotąd nie mogli sprzedawać na giełdzie swoich udziałów. Niestety, w połowie listopada podobne obostrzenia będą wygasać wobec następnych posiadaczy akcji Facebooka, a to może oznaczać tylko jedno – dalsze spadki są bardzo prawdopodobne, jeśli nagle nie wzrośnie zainteresowanie internetowym gigantem.
Na giełdzie NASDAQ nie ma już śladu po facebookowej gorączce. Trwa raczej poszukiwanie rzeczywistej wartości tej firmy, a inwestorzy zastanawiają się, o ile jeszcze ten społecznościowy gigant może urosnąć i jak wiele pieniędzy będzie zarabiał za kilka lat. Dziś największym wyzwaniem dla serwisu jest mobilna rewolucja, czyli coraz częstsze korzystanie z sieci na tabletach, a zwłaszcza smartfonach.
Dzięki ekspansji nowych telefonów komórkowych wizyty na Facebooku są coraz częstsze, ale za tym nie idą na razie wyższe wpływy. Firma musi przekonać akcjonariuszy, że jest w stanie wymyślić odpowiednią formułę reklam na mobilnych urządzeniach. To zarobki z tego źródła będą musiały bowiem w przyszłości zrekompensować mniejszą liczbę wyświetleń stron Facebooka na tradycyjnych komputerach. Na razie wpływy z reklam w wersji mobilnej Facebooka są bardzo małe.
Udziałowcy dzisiaj liczą przede wszystkim na uspokojenie atmosfery wobec firmy. Po wyjątkowo kontrowersyjnym debiucie i chaotycznym handlu akcjami w pierwszych dniach, a potem szybkim spadku kursu Facebook chce być traktowany już bez początkowych emocji. Jego szefowie mają nadzieję, że cena rzędu kilkunastu dolarów za akcję wyda się wielu inwestorom wystarczająco atrakcyjną, by znów zaufać serwisowi. To z pewnością wielki, solidny, dobrze zarządzany koncern i jeden z liderów światowego Internetu, który jednak nie jest na razie maszynką do zarabiania pieniędzy i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zdoła przekuć swoją ogromną liczbę użytkowników w równie imponujące zyski.