Świat

Ukraina, nasza (nieodwzajemniona) miłość

Bronisław Komorowski na Ukrainie

Prezydent Bronisław Komorowski ruszył z wizytą na Ukrainę - w momencie politycznie trudnym, na miesiąc przed ukraińskimi wyborami, których wynik możemy z góry przewidzieć.

Niewiele się zmieni. Ukraińcy są rozczarowani własną sceną polityczną, a szczególnie protagonistami tak nam drogiej pomarańczowej rewolucji. Zresztą muza tej rewolucji, Julia Tymoszenko dalej siedzi w więzieniu i mimo całego międzynarodowego nacisku na władze Ukrainy, jeszcze przed i podczas mistrzostw Euro, nie udało się jej wydobyć. Sprawa urosła do rangi symbolu - praw człowieka i traktowania opozycji w tym państwie. Ubolewamy z tego powodu. Nie możemy jednak żyć tylko symbolami i ideałami, ani polityki sprowadzać do jednej kwestii. Ukraina jest jaka jest i względy geopolityczne muszą absolutnie zajmować pierwsze miejsce w konstruowaniu polityki wobec naszego sąsiada.

Na stole leżą dwie sprawy. Gotowa już umowa stowarzyszeniowa Unii Europejskiej z Ukrainą. Największe osiągnięcie polityki unijnej wobec Kijowa, cały efekt starań o przeciągnięcie Ukrainy bardziej na Zachód. Bruksela nie chce jej podpisać, bo bardzo krytycznie patrzy na ustrój polityczny Ukrainy, której los Julii Tymoszenko stał się probierzem. Druga sprawa - to rosyjski zamysł zbudowania unii celnej z Ukrainą, projekt gospodarczy, który bardzo poważnie ukształtowałby życie kraju na lata. Może nie są to dla Ukrainy kierunki wykluczające się - w końcu Rosja przystąpiła do Światowej Organizacji Handlu, z czego się cieszymy, ale proza życia stawia sprawy „albo - albo”. Przynajmniej na najbliższe lata. Kijów na coś się musi zdecydować.

Polska nieprzerwanie zabiega o marsz Ukrainy na Zachód. Nie odnosi przy tym sukcesów, rzadko też słyszy z Kijowa dobre słowo. Musi jednak wytrwać w swej polityce, chodzi bowiem o sprawę na lata, sprawę strategiczną. Wśród naszych partnerów unijnych umacnia się niestety przekonanie, że nie należy sobie Ukrainą głowy zawracać, bo efekty są i będą mizerne. Prezydent musi więc jeździć nie tylko na Ukrainę, ale i do Berlina, i do Paryża w tej samej sprawie. Niewiele zdziałamy, jeśli sami Ukraińcy nie pomogą. Najbliższe ich zadanie - pokazać przyzwoite wybory.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną