W ostatnich dniach września setki robotników zaczęły zdobić kwiatami rusztowania wzdłuż głównych ulic Pekinu. Komunistyczna Partia Chin (KPCh) bardzo długo nie informuje o terminach swoich zjazdów, więc zniecierpliwieni zagraniczni dyplomaci i dziennikarze od tygodni byli zdani na domysły. Oczywiście z uwagą śledzili chińsko-japońską awanturę o kilka skalistych wysp na Morzu Wschodniochińskim, ale w wolnych chwilach sprawdzali stan rezerwacji w hotelach popularnych wśród gości z prowincji, śledzili też zmiany w kalendarzu stołecznych imprez. Gdy odwołano pekiński maraton, a później także międzynarodowe targi energetyki wiatrowej, łatwo uznano, że najważniejsze wydarzenie roku odbędzie się w październiku.
Kwiaty na ulicach to powitanie dla 2 tys. partyjnych delegatów, którzy zjadą do Pekinu na XVIII Zjazd KPCh jednak z początkiem listopada. Wtedy w Wielkiej Hali Ludowej przy Tiananmen bez oporu przyjmą wnioski zaproponowane przez kierownictwo. Wśród nich przegłosują skład czwartej generacji chińskich przywódców: wybór przyszłego przewodniczącego ChRL, za granicą zwanego zwyczajowo prezydentem, ale także przyszłego szefa rządu, cały komitet centralny, jego biuro polityczne oraz dziewięciu członków komitetu stałego biura politycznego KC, czyli kolegialnego jądra decyzyjnego partii. Zanim zmieni się obsada najważniejszych stanowisk i instytucji, za pomocą których 80-milionowa partia rządzi najliczniejszym państwem globu, toczyć się będzie brutalna walka o władzę, a także o kształt Chin, politykę wobec kryzysu i przyszłość partii.
Przygotowania do zjazdu sprzyjają rozwojowi zhongnanhaiologii, chińskiego odpowiednika sowietologii sprzed lat.