Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Brunatny świt

Greckim neofaszystom dobrze w kryzysie

Saloniki, greccy neofaszyści świętują wyborczy sukces swojej partii. Saloniki, greccy neofaszyści świętują wyborczy sukces swojej partii. Nikolas Giakoumidis/AP / EAST NEWS
Kryzys gospodarczy wywindował faszystowski Złoty Świt do greckiego parlamentu. Partyjni bojówkarze napadają na imigrantów, demolują ich stragany i urządzają rajdy po kolorowych dzielnicach. Policja im nie przeszkadza, bo sama głosuje na faszystów.
Nikos Mihaliolakos, przywódca Złotego Świtu.Petros Giannakouris/AP/EAST NEWS Nikos Mihaliolakos, przywódca Złotego Świtu.
Ateny, policyjna kontrola imigrantów. W niektórych dzielnicach greckiej stolicy na partię faszystowską głosował co drugi funkcjonariusz.Thanassis Stavrakis/AP/EAST NEWS Ateny, policyjna kontrola imigrantów. W niektórych dzielnicach greckiej stolicy na partię faszystowską głosował co drugi funkcjonariusz.

W połowie września greccy neofaszyści urządzili zbiórkę krwi dla prawdziwych Greków. W centrum Aten stanął państwowy autobus krwiodawczy, a obok stoisko partii Złoty Świt. Na plakatach i banerach apele i obietnice: „Rodacy, nie bójcie się – na waszą krew nie załapie się żaden imigrant!”. Cała akcja oburzyła greckich lekarzy, którzy oświadczyli, że nie zamierzają segregować krwi i że trafi ona do każdego, kto znajdzie się w potrzebie, nieważne rodak czy imigrant. Podczas festynu partyjni działacze zbierali od swoich sympatyków darowizny – na szkolne wyprawki dla dzieci z biednych greckich rodzin oraz na dożywianie bezrobotnych Greków. Potrzebującym rozdawali świeży chleb, oliwę, ser, owoce i warzywa – wystarczyło pokazać grecki dowód osobisty. Dla imigrantów Złoty Świt przygotował osobną ofertę.

10 września trzech posłów tej partii wybrało się na targ w miejscowości Rafina niedaleko Aten i zaczęło demolować stragany handlarzy z Pakistanu, Somalii czy Chin. Towarzyszyli im bojówkarze w czarnych koszulkach z białym meandrem przypominającym swastykę oraz policjanci przydzieleni posłom do ochrony. Ci ostatni nie wiedzieli, jak się zachować, więc bezczynnie patrzyli, jak deputowani łamią prawo. Napaści z użyciem noży i kijów bejsbolowych, podpalenia mieszkań i nocne rajdy motorowe po imigranckich dzielnicach zdarzały się już w Grecji wcześniej. Ostatnio jednak do aktów nienawiści, jak w Rafinie, dochodzi w biały dzień i w majestacie prawa. Ministerstwo porządku publicznego cofnęło posłom ochronę, ale poza tym nic nie może im zrobić, bo chroni ich immunitet. A Złoty Świt zapowiada, że to dopiero początek.

Trzecia siła

W czerwcowych wyborach skrajnie prawicowe ugrupowanie zdobyło niespełna 7 proc. głosów, czyli 18 mandatów w 300-osobowym greckim parlamencie. To historyczny sukces partii, która jeszcze do niedawna nie miała najmniejszego politycznego znaczenia i była stale marginalizowana jako otwarcie neonazistowska. Jej członkowie – negacjoniści, antysemici, miłośnicy Adolfa Hitlera, nacjonaliści i chuliganie – wzbudzali wśród Greków wyłącznie śmiech i politowanie. Teraz coraz częściej budzą strach, bo ich zwolenników systematycznie przybywa. Najnowsze badania opinii publicznej dają Złotemu Świtowi 10,5 proc. poparcia. Gdyby wybory odbyły się dziś, neofaszyści byliby trzecią siłą w greckim parlamencie.

Teraz zajmują trzy ławy – w kącie pod marmurową ścianą, z dala od posłów i posłanek innych partii. Jako jedyni nie wstali z miejsc, gdy deputowani z ramienia mniejszości muzułmańskiej składali przysięgę na Koran. Większość deputowanych Złotego Świtu to polityczni debiutanci i w izbie wypadają dość nieporadnie. Uwierają ich garnitury i krawaty oraz reguły rządzące w parlamencie. Swoje wystąpienia czytają z kartek i głośno przekrzykują marszałka, gdy ten prosi o przestrzeganie dostępnego czasu lub o używanie bardziej cywilizowanego języka. Twierdzą, że w parlamencie czują się nieswojo i woleliby działać na ulicach. Jednocześnie obruszają się, gdy media nazywają ich faszystami lub neonazistami – sami wolą określenie nacjonaliści lub patrioci.

Najbardziej aktywnym posłem jest 31-letni rzecznik partii Ilias Kasidiaris. 14 września oddawał krew dla prawdziwych Greków, jak zawsze w asyście kamer i mikrofonów. Ale zasłynął już przed wyborami – podczas debaty w telewizji chlusnął wodą w twarz posłance Pasoku, a gdy w jej obronie stanęła inna posłanka, Kasidiaris trzykrotnie ją spoliczkował. Producenci wyprowadzili go ze studia i zamknęli na klucz w pokoju dla gości. Zanim na miejscu zjawiła się policja, polityk wyważył drzwi i uciekł. To kolejne przewinienie na jego koncie, ma już m.in. zarzuty o kradzież i pobicia. Przed sądem jednak nie stanie, gdyż chroni go immunitet. Sam poseł jest gotów z niego zrezygnować, ale prokuratura odrzuciła jego wniosek w tej sprawie.

Kasidiaris to partyjna persona numer trzy. Przed nim są jedynie Eleni Zaroulia, posłanka i żona lidera ugrupowania, oraz sam lider, 55-letni Nikos Mihaliolakos. Przywódca Złotego Świtu to polityczny weteran skrajnej prawicy. Karierę zaczynał jako szesnastolatek w szeregach faszyzującej Partii 4 Sierpnia. Z wykształcenia matematyk, z zawodu żołnierz, z zamiłowania działacz – wielokrotnie aresztowany, m.in. za nielegalne posiadanie broni i materiałów wybuchowych.

Złoty Świt założył pod koniec lat 80. W czasopiśmie pod tą samą nazwą pisał żarliwe artykuły o „wielkim bohaterze XX w. Adolfie Hitlerze”, o judeochrześcijaństwie, które było przekleństwem Europy, o komorach gazowych, które jego zdaniem w ogóle nie istniały albo przynajmniej nie pracowały pełną parą.

 

 

Gwałcą i mordują

Początkowo partia odwoływała się do tradycji starożytnej i pogańskiej, czciła bogów olimpijskich, a także dzielnych Spartan i ich przywódcę Leonidasa. Organizowała marsze z pochodniami na pamiątkę zwycięstw Aleksandra Wielkiego. Później zrobiła zwrot i zrehabilitowała Cerkiew jako tę, która przez setki lat tureckiej okupacji strzegła greckich tradycji i języka. Dziś współpraca z Kościołem przebiega wzorowo – kapłani święcą nowo otwierane biura poselskie i odprawiają msze podczas corocznych obchodów bitwy pod Termopilami.

O Złotym Świcie zrobiło się głośniej w latach 90., po rozpadzie Jugosławii, na fali nacjonalistycznych resentymentów i sporu o nazwę Macedonia dla jednej z nowo powstałych republik. Członkowie partii brali udział w demonstracjach odmawiających sąsiadom prawa do samostanowienia. Kilkoro partyjnych bojówkarzy zasłynęło też udziałem po stronie Serbów w masakrze w Srebrenicy. Złoty Świt domaga się przyłączenia do Grecji południowej części Albanii (północnego Epiru) oraz Cypru – z zasady jest też antyamerykański i antyturecki oraz antydemokratyczny i antyunijny. A także homofobiczny i skrajnie konserwatywny – nieliczne członkinie partii walczą o kategoryczny zakaz aborcji, przeklinają feministki i podkreślają podległość kobiet wobec mężczyzn.

Skrajny nacjonalizm, uliczne burdy i pretensje terytorialne to jednak za mało, by wejść do parlamentu – mówi Giannis Aggelakis, dziennikarz radiowy i telewizyjny z Krety. Tym, co katapultowało Złoty Świt na główną scenę polityczną, był kryzys gospodarczy i problem z nielegalną imigracją. Neofaszyści świetnie wykorzystali błędy i zaniedbania największych partii, a gdy kraj popadł w tarapaty, stali się głosem protestu przeciwko drakońskim cięciom i ciągle rosnącemu bezrobociu.

Mihaliolakos nie ma pomysłu na wyjście z kryzysu, program gospodarczy partii to zaledwie kilka chwytliwych, populistycznych haseł: wypowiedzenie pakietów ratunkowych, nacjonalizacja banków, likwidacja poselskich przywilejów, zatrzymanie „zdradzieckiej prywatyzacji” oraz niezgoda na kolejne oszczędności. Podobną retorykę stosuje kilka innych opozycyjnych partii, dlatego Złoty Świt potrzebował dodatkowych instrumentów w walce o głosy wyborcze.

Trzeba było przypodobać się Grekom, przekonać ich, że to nie oni ponoszą winę za ciężkie czasy, że dotyka ich niezasłużona kara, że zostali zdradzeni nie tylko przez własnych polityków, ale też chciwą i bezduszną Unię Europejską. Idealnym kozłem ofiarnym okazali się imigranci, których żyje w Grecji grubo ponad milion.

Pochodzą z Azji i Afryki. Nielegalnie przeprawiają się na wyspy lub przez granicę z Turcją. Z powodu kryzysu wielu nie może znaleźć żadnej pracy, dlatego zasilają imigranckie getta w większych miastach – głównie w Atenach, Salonikach czy Patras. Mieszkają po kilkadziesiąt osób, pracują za grosze na budowach lub przy zbiorach owoców, handlują podróbkami albo czyszczą ulice i śmietniki z makulatury i złomu, z wszystkiego, co da się sprzedać. A poza tym – jak informuje Złoty Świt – napadają, kradną, gwałcą i mordują.

Co drugi policjant

Będziemy walczyć o Grecję bez imigrantów, żeby przestała przypominać dżunglę – krzyczał Mihaliolakos przed czerwcowymi wyborami. – Europa, obojętna na problem imigracji, chce zrobić z Grecji kraj pełen podludzi, pozbawionych jakiejkolwiek kultury i sumienia – wtórował mu Kasidiaris. Złoty Świt zapowiada, że po dojściu do władzy oczyści z imigrantów nie tylko ulice, ale też szpitale i przedszkola. Partia powtarza, że wszystkich imigrantów należy aresztować i jak najszybciej deportować, a później obsiać minami przeciwpiechotnymi wszystkie granice. Na razie greccy patrioci mają na motorach patrolować najniebezpieczniejsze dzielnice i eskortować bezbronnych Greków do bankomatów, by ci bez strachu mogli wybierać pieniądze. Od czasu do czasu komuś przyłożą albo wrzucą granat gazowy do meczetu, będą też brać krwawe odwety za każde, choćby nieznaczne imigranckie przewinienie.

Rasistowskie ataki i brutalne pobicia nasiliły się m.in. na skutek bezczynności policji. Funkcjonariusze nie tylko nie łapią zamaskowanych zbirów na motorach, ale często zniechęcają ofiary napadów do składania skarg – nielegalnym imigrantom grożą aresztowaniem lub zachęcają do samosądów. Powodem być może jest spora i zaskakująca popularność, jaką Złoty Świt cieszy się wśród samych policjantów – w niektórych dzielnicach Aten na partię Mihaliolakosa w ostatnich wyborach głosował co drugi funkcjonariusz.

 

 

Greckie media, a bywa, że i politycy, od lat donoszą o powiązaniach skrajnej prawicy ze służbami i o obecności faszyzujących grup w policji. Według dziennika „Ta Nea”, który dotarł do dokumentów z wewnętrznego policyjnego śledztwa, bojówkarze Złotego Świtu w przeszłości mieli być wyposażani przez policjantów w pałki i krótkofalówki, których później używali podczas prowokowanych starć z anarchistami.

Na Złoty Świt zagłosowało w czerwcu 426 tys. osób, głównie młodych mężczyzn. Nie pamiętają nazistowskiej okupacji Grecji, za to często mieszkają na przedmieściach, są bezrobotni i gorzej wykształceni. Prawie jedna trzecia wyborców deklaruje, że oddała głos sprzeciwu wobec polityki największych partii. 27 proc. poparło Złoty Świt, bo liczy na zdecydowane rozwiązanie problemu imigrantów. – Wyborczy sukces neonazistów i ich rosnąca popularność wśród Greków to także zasługa konserwatywnego trzonu w koalicyjnym rządzie – uważa Aggelakis. – Nowa władza zaakceptowała rasistowską czy skrajnie nacjonalistyczną retorykę Złotego Świtu i równie chętnie gra antyimigrancką kartą. W ten sposób odwraca uwagę ludzi od rosnącego kryzysu i kolejnych bolesnych cięć.

Bój się Dorów

To dlatego premier Antonis Samaras co jakiś czas przypomina o budowie 12-kilometrowego muru na granicy z Turcją, a ostatnio zapalił zielone światło dla kontrowersyjnej akcji wyłapywania imigrantów. Operację pod kryptonimem „Gościnny Zeus” firmuje minister porządku publicznego Nikos Dendias. Minister mówi o czyszczeniu ulic, a rosnącą imigrację nazywa tykającą bombą zegarową, która wysadzi w powietrze fundamenty greckiego społeczeństwa. Porównuje też imigrantów do starożytnych Dorów, którzy 2 tys. lat p.n.e. najechali Grecję z północy i położyli kres cywilizacji mykeńskiej. W ramach akcji, krytykowanej przez liczne organizacje międzynarodowe, greckie służby w Atenach masowo legitymują ciemnoskóre osoby i aresztują wszystkich tych, którzy nie mają dokumentów zezwalających na pobyt. Z 17 tys. sprawdzonych przez policję ponad 2 tys. przebywało w Grecji nielegalnie i natychmiast zostali umieszczeni w zamkniętych centrach dla uchodźców, gdzie czekają na deportację.

Jedno z 30 takich centrów znajduje się w Koryncie. Tamtejsi mieszkańcy i władze miasteczka nie chcą widzieć u siebie obcych, bo ich zdaniem są zagrożeniem i roznoszą choroby. Burmistrz nagle przypomniał sobie, że jednostka zalega z rachunkami, więc odciął wodę. Gdy policja przywiozła na miejsce 400 imigrantów, wybuchły zamieszki z udziałem bojówkarzy i jednego z posłów Złotego Świtu. Mihaliolakos zapowiadał, że sformuje w Koryncie brygady obywatelskie, i wezwał do gotowości wszystkich okolicznych mężczyzn.

Kilka dni później Kasidiaris, przemawiając w parlamencie, protestował przeciwko przekształcaniu Grecji w „wysypisko śmieci”. Gdy marszałek zwrócił mu uwagę na skandaliczny język, rzecznik Złotego Świtu zaperzył się: Przecież prawo do wolności słowa gwarantuje mi demokracja!

Polityka 41.2012 (2878) z dnia 10.10.2012; Świat; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Brunatny świt"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną