Taką podwyżkę przewiduje już obecna propozycja Komisji Europejskiej – według niej budżet na lata 2014–20 miałby wynieść nieco ponad 1 bln euro, w tym ok. 80 mld dla Polski. Wszyscy zakładają, że łączna kwota zostanie zbita w toku negocjacji, ale każdy ma inne wyobrażenia o dopuszczalnych obniżkach. Polska chce utrzymać dla siebie 70 mld, co i tak stanowiłoby podwyżkę względem poprzedniego okresu, Wielka Brytania żąda zamrożenia całego budżetu.
Powody są oczywiste: Cameron próbuje zaspokoić eurosceptyków we własnej partii, którzy buntują się przeciwko jego rządowi; poza tym Brytyjczycy nie rozumieją, dlaczego mają płacić więcej na Unię, skoro sami ostro zaciskają pasa. Rząd tnie wydatki budżetowe do kości, urzędnicy od trzech lat nie dostali podwyżek. A groźby Camerona to nie przelewki – rok temu zawetował próbę wprowadzenia paktu fiskalnego poprzez nowy traktat, a po powrocie do Londynu obiecał eurosceptykom referendum nad członkostwem w Unii.
Polscy negocjatorzy, którzy liczyli, że domkną rozmowy o budżecie już na listopadowym szczycie, teraz muszą brać pod uwagę, że Cameron je zerwie. Ale tym, co powinno budzić prawdziwe obawy, jest rozwiązanie na dłuższą metę, jakie proponuje brytyjski premier: osobny budżet dla strefy euro, osobny dla Unii. Cameron podchwycił propozycję, jaka krąży już między krajami unii monetarnej – eurobudżet miałby stanowić zalążek unii fiskalnej, niezbędnej do ocalenia wspólnej waluty. Tyle że Cameronowi przyświeca zupełnie inny cel – chce w ten sposób odchudzić budżet dla krajów poza strefą, a tym samym własną składkę.
Na koniec negocjacji, nawet jeśli miałyby się one przeciągnąć poza grudzień, każdy kraj będzie mógł postawić tylko jedno żądanie. Cameron, domagając się ograniczenia budżetu, oczekuje jednocześnie utrzymania brytyjskiego rabatu. A to już dwa żądania, więc na finiszu przełknie pewnie budżet, byle móc wrócić do Londynu z hasłem, że ocalił rabat. Wielka Brytania może z czasem wystąpić z Unii, ale bardziej niepokojące jest to, że strefa euro rozważa budowę odrębnych instytucji. Pomysł dwóch budżetów nie zniknie, dlatego Polska powinna szybko zadeklarować, kiedy chce wstąpić do unii walutowej.