Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

No to resetujmy!

Wizyta prezydenta Hollande'a w Polsce

Reset stosunków francusko-polskich – z takim planem przyjeżdża w piątek do Warszawy François Hollande.

Wizyta potrwa tylko kilkanaście godzin, ale prezydenta Francji czeka bogaty program. Z Bronisławem Komorowskim będzie rozmawiał o współpracy wojskowej (gospodarz zapewne nie omieszka mu pokazać czołgu Renault pod swoim pałacem), a z Donaldem Tuskiem o budżecie unijnym (oba kraje więcej w tej sprawie dzieli, niż łączy). Hollande wygłosi też przemówienie przed Zgromadzeniem Narodowym (pewnie o potrzebie odnowy więzi francusko-polskich).

Na pewno jest co resetować. Od dekady relacje polsko-francuskie to ciąg faux pas i dąsów po obu stronach. Zaczęło się w 2002 r. od francuskiej obrazy, że nie kupiliśmy Mirage’ów; potem popisała się polska dyplomacja, gdy bez ostrzeżenia Niemiec i Francji poparliśmy Amerykę prącą do wojny w Iraku. Jacques Chirac skwitował to słynnym powiedzeniem, że kraje kandydujące do Unii „przegapiły dobrą okazję, by milczeć”. W 2008 r. Nicolas Sarkozy odciął się od tamtych słów, z Lechem Kaczyńskim podpisał nawet deklarację o współpracy strategicznej, ale tylko po to, by przyspieszyć ratyfikację traktatu lizbońskiego w Polsce. Gdy wizyta w Warszawie nie wystarczyła, machnął ręką na dalszą współpracę. Donald Tusk też nie potrafił znaleźć z nim wspólnego języka.

Czy znajdzie z Hollande’em? Język znajdą na pewno, znacznie trudniej będzie o wspólne interesy. Przez 10 lat politycznej separacji oba, niby głęboko zaprzyjaźnione, kraje oddaliły się na niemal wszystkich płaszczyznach: Francja obawia się Europy na modłę niemiecką – Polska powoli się w nią wpisuje; Francja popiera Unię dwóch prędkości – Polska próbuje ją udaremnić; Francja chce zamknąć strefę euro – Polska chce do niej wstąpić; Francja broni Wspólnej Polityki Rolnej – dla Polski ważniejszy jest Fundusz Spójności.

Polityka 46.2012 (2883) z dnia 14.11.2012; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "No to resetujmy!"
Reklama