Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Przyjaźń to nie kryterium interesów

Wizyta prezydenta Francji w Polsce

Spotkania i przemówienia oficjalne – to jest zawsze. Ale polscy organizatorzy mieli też lepsze pomysły.

Prezydent François Hollande zobaczył polski zabytkowy czołg sprowadzony z Afganistanu – produkcji, jakżeby inaczej, zakładów Renault – a także, w Centrum Kopernika w Warszawie rozwiązywał z dziećmi zadania, jakie do nauki fizyki wymyśliła Maria Skłodowska-Curie, bohaterka obu narodów. Hollande zobaczył Polskę nowoczesną, młodą, roześmianą, ale również pamiętającą o tradycji.

Teraz polityka. Francja i Niemcy – i z powodów historycznych i ze względu na rozmiary gospodarki – tworzą dalej motor Unii Europejskiej, nie ma innego. Niemcy są naszym pierwszym partnerem. Z Francją zaś, mimo króla Leszczyńskiego, Napoleona i generała de Gaulle’a w Warszawie, idzie niby gładko, ale jakieś kwasy i niedomówienia pozostają w tle. Czas to zmienić i powstaje ku temu okazja. Hollande chce się różnić od Sarkozy’ego, chce pokazać, że w Europie będzie prowadził lepszą politykę i szuka sojuszników w tworzeniu nowej geometrii europejskiej. Berlin dla Paryża dalej będzie najważniejszy, ale ranga Warszawy wzrośnie. Nam też to powinno odpowiadać. Szukamy i my lepszych partnerów w Unii, zwłaszcza w roku dyskusji budżetowych, kiedy Wielka Brytania - niegdyś tak Polsce przychylna - gotowa jest podtapiać Unię i jej finanse.

Hollande – poza pięknym przemówieniem w naszym Zgromadzeniu Narodowym, w którym cytował wzruszające słowa Hugo o Polsce – przywiózł też, pierwszy raz w historii grupę biznesmenów. Promuje w Polsce francuskie interesy. Zmienił jednak – w stosunku do Sarkozy’ego – styl mówienia o wzajemnych relacjach. Nie ma w jego tonie, tak zwykle irytującej partnerów, francuskiej wyższości. W Zgromadzeniu Narodowym powiedział: „przyjaźń nie stanowi kryterium konkurencyjności”.

Reklama