Gdyby sporządzić listę najbardziej niedocenianych państw świata, Korea Południowa byłaby na pewno w czołówce. Ależ miała rok! Koreański Samsung zdetronizował fińską Nokię i sprzedaje już najwięcej telefonów komórkowych na świecie, coraz poważniej podgryza też amerykańską firmę Apple na rynku tabletów. Latem na igrzyskach olimpijskich w Londynie koreańscy sportowcy wybiegali, wyskakali i wystrzelali z łuków i pistoletów pneumatycznych piąte miejsce w klasyfikacji medalowej. W tyle zostawili Niemców, Francuzów i Włochów. W lipcu w Internecie pojawił się teledysk rapera PSY. Ten karykaturalny opis stylu życia mieszkańców prestiżowej dzielnicy Seulu stał się najpopularniejszym wideo w dziejach sieci: tuż przed świętami „Gangnam Style” obejrzał w serwisie YouTube miliardowy widz. Jakby tego było mało, 19 grudnia Koreańczycy poszli do urn i – mimo trzaskającego mrozu – przy 75-procentowej frekwencji wybrali sobie kobietę na prezydenta.
Królowa Lodu
60-letnia Park Geun-hye będzie pierwszą kobietą w historii rządzącą krajem z kręgu kultury konfucjańskiej. Drogę miała jednak nieco ułatwioną, bo nie jest przecież nowicjuszką w polityce. Zetknęła się z nią już w dzieciństwie, w latach 60. i 70. wychowywała się w Błękitnym Domu, seulskim pałacu prezydenckim, którego głównym lokatorem był jej ojciec gen. Park Chung-hye.
Kiedy miała 22 lata, zamachowiec zabił jej matkę, więc córka stanęła przy boku ojca i zaczęła wypełniać obowiązki pierwszej damy. Błękitny Dom opuściła w 1979 r., po tym, jak ojca zabił szef prezydenckiej ochrony (okoliczności tamtego mordu do dziś nie wyjaśniono).