1
Philip Limunya miał nadzieję, że nie odważą się zaatakować kościoła. Wkoło płonęły już chaty sąsiadów, napastnicy wyciągali ludzi na podwórze, tłukli pałkami, cięli maczetami, strzelali z łuków. Były wrzaski, płacz, przekleństwa. I krew, dużo krwi. Komu się udało, uciekał przez pola, do miasta. 16-letni wówczas Philip i jego matka pobiegli do kościółka; sądzili, że tam będzie bezpiecznie. W środku było już pełno ludzi. Napastnicy otoczyli świątynię, podłożyli ogień pod zaryglowane drzwi.