W Senacie większość zdobyła centroprawica Silvio Berlusconiego, główny przeciwnik centrolewicy, który nie da pewnie Bersaniemu porządzić. Nawet jeśli uda się centrolewicy utworzyć rząd, to przed każdym ważniejszym głosowaniem będą musieli doraźnie dogadywać z innymi ugrupowaniami. Na dłuższą metę jest to sytuacja niezbyt komfortowa i na pewno nie sprzyjająca reformowaniu i oszczędzaniu, którego przecież oczekuje Bruksela.
Beppe Grillo jest drugim i najbardziej spektakularnym zwycięzcą, bo zagłosował na niego co czwarty wyborca, a jego ugrupowanie, wprost z ulicy weszło do Izby Deputowanych. I jest to niewątpliwy sukces byłego komika. Ale co dalej? W kampanii Grillo obiecywał m.in. bezpłatny Internet, półdarmową służbę zdrowia, zlikwidowanie niektórych podatków wprowadzonych przez Montiego i tysiąc euro pensji dla każdego, kto co najmniej od trzech lat jest bez pracy. Ale skąd na to weźmie pieniądze? I jak tego dokona, skoro cały czas zapowiada, że w żadne koalicje wchodzić nie będzie? Jak ktoś, kto jest przeciw obowiązującym regułom gry ma się nagle w nich odnaleźć, i jeszcze w dodatku próbować w pojedynkę forsować swoje obietnice wyborcze?
Tyle że dla zwolenników Grillo program jego ruchu miał pewnie drugorzędne znaczenie. Bardziej chodziło im o bunt przeciwko dotychczasowym elitom i siłom politycznym. Porzuceni i rozczarowani wcześniej próbowali rządzącym dotychczas politykom dać do zrozumienia, że dla nich tempo oszczędzania jest zbyt drastyczne, że już stoją pod ścianą i choć rozumieją potrzebę cięć, to na razie więcej nie są w stanie już znieść. Włosi od dawna czuli skutki oszczędzania, a poprawy wynikającej z reform jeszcze nie widzieli, więc Montiego, który od nieco ponad roku wprowadzał oszczędności, nie postrzegali jako zbawcę tylko jako ciemiężyciela, i tylko nieliczni oddali na niego swój głos.
Zbawcę co czwarty Włoch zobaczył raczej w Grillo. I dziś żyją nadzieją, że zarówno on jak i inni parlamentarzyści Ruchu Pięciu Gwiazdek nie będą skupieni tylko na sobie i głusi na problemy ludzi. Tylko czy te nadzieje nie są płonne? Czy realia polityczne pozwolą ruchowi Grillo na działanie? Politycy Ruchu Pięciu Gwiazdek są już w regionalnym parlamencie Sycylii i – jak pisze dziennik „La Repubblica” – ich posunięcia nie są tam wcale tak bardzo radykalne, jakby można było się po nich wcześniej spodziewać. Jak będzie teraz, czas pokaże.