W sobotni wieczór grupa młodych kowbojów uwija się żwawo na środku parkietu w klubie Mesquit Rodeo. Wśród migoczących kolorowych świateł dziarsko przytupują obcasami, jakby chcieli skrzesać iskry. Rozochocona publiczność przekrzykuje muzykę miksowaną przez trzech didżejów. Tancerze podskakują i wirują w szalonych, ale też zmysłowych pląsach, zachowując spory dystans. Nie bez powodu: ich buty, zakończone długimi, ostrymi czubkami, nie pozwalają za bardzo się do siebie zbliżać.
Erick, Pascual, Angel, Luis Fernando, José Miguel, Arturo i Eduardo – siedmiu młodzieńców w wieku od 17 do 23 lat – skrzyknęli się ponad dwa lata temu i stworzyli grupę Los Parraneros. Od tamtej pory wykorzystują swój dryg do tańca, by bawić gości na weselach i quinceaneras (imprezach organizowanych dla dziewcząt z okazji 15 urodzin). Można też ich oglądać w dyskotekach rodeo, obleganych w każdy weekend przez młodzież pragnącą zabawić się wśród zgiełku i migoczących świateł. Ich obcisłe koszule, przylegające dżinsy, pasy ze sztucznej skóry nabijane błyskotkami, kapelusze ze skórzaną obwódką i piórkiem oraz bogato zdobione buty zakończone długimi zakręconymi noskami świetnie wpisują się w obraz wszechogarniającego kiczu.
Odkrycie roku
Matehuala jest 90-tysięcznym miastem na północy Meksyku. Zakurzone ulice, parę fabryk włókienniczych, zakłady produkujące części samochodowe, rozległe pustkowia, kaktusy i palące słońce… Siłą rzeczy w takim krajobrazie niejeden uważa się za prawdziwego kowboja. Chodzenie w kapeluszu i spiczastych butach nie jest tu niczym niezwykłym, zwłaszcza gdy trzeba wyglądać szykownie na spotkaniu albo imprezie.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 10 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 11 marca 2013 r.