W syryjskim parlamencie burza. Na początku marca, po wielu dyskusjach, posłowie przyjęli ustawę o zawodzie dentysty, ponoć bardziej restrykcyjną niż ostatnia. Tego samego dnia syryjskie stowarzyszenie astrologiczne zapowiedziało, że między 12 a 14 marca będzie można ujrzeć na niebie kometę. Chyba że sprawdzą się zapowiedzi miejscowych meteorologów i będzie padać. Deszcze jednak też są potrzebne, szczególnie że – jak podaje z kolei ministerstwo środowiska – powietrze nad niektórymi miastami, szczególnie nad Damaszkiem i Aleppo, jest ostatnio wyjątkowo zanieczyszczone z powodu ataków terrorystycznych.
Mija właśnie druga rocznica wojny domowej w Syrii, której większość rządowych instytucji, zgodnie z zaleceniem z góry, próbuje nie zauważać. Choć nie do końca, przed wybuchem wojny prezydent Syrii Baszar Asad chwalił się wielokrotnie, że ma pełne zaufanie do swoich obywateli i po swoim kraju może podróżować bez ochrony. Dziś już mu na to nie pozwalają, ale – jak sam twierdzi – nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o jego relacje z Syryjczykami, i w przyszłym roku zamierza wystartować w wyborach prezydenckich.
Wyborów jednak raczej nie będzie. Po dwóch latach walk Syria jest dziś na skraju rozpadu. W kraju zginęło już co najmniej 70 tys. ludzi, milion Syryjczyków opuściło swoje domy i uciekło do Turcji, Jordanii lub Libanu. Według stacji Al-Arabija z Syrii uciekł nawet prezydent Asad, który schronił się na jednym z rosyjskich okrętów zacumowanych naprzeciwko portu w Tartus i tylko czasami pojawia się w Damaszku. Eksperci twierdzą, że wielu Syryjczyków porzuciło już nawet samą wojnę i próbuje żyć normalnie, a działania zbrojne na terytorium ich kraju prowadzą teraz między sobą obce siły.