Niemal 90 proc. mieszkańców Dubaju to tymczasowi imigranci. Hindusi, Pakistańczycy, Filipińczycy – przyjeżdżają budować bogactwo Emiratów, a zarabiają grosze i gnieżdżą się w obozach pracy.
W obozie pracy na obrzeżach Dubaju ciemnoskórzy pędzą bimber. Bimber, mówią, pomaga zapomnieć – o domu, o rodzinie; o tym, że harują cały dzień, a potem tylko obiad, TV i spać. Karim dzieli pokój z pięcioma innymi Hindusami. Jakieś sześć, może siedem metrów kwadratowych, metalowe piętrowe prycze, a na nich gąbkowe materace. W kącie sterta aluminiowych garnków i malutki telewizor załączony na bollywoodzkie filmy.
Polityka
11.2013
(2899) z dnia 12.03.2013;
Na własne oczy;
s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Zakamarki Dubaju"