Kontrowersje związane z osobą nowego biskupa Rzymu nie są sprawą świeżą. Argentyński dziennikarz Horacio Verbitsky sformułował akt oskarżenia osiem lat temu w książce „El silencio: de Paulo VI a Bergoglio: las relaciones secretas de la Iglesia con la ESMA (Cisza: od Pawła VI do Bergoglia: tajne stosunki Kościoła z ESMA). Znalazły się w niej relacje dwóch jezuitów: Orlanda Yorio i Francisca Jalicsa, którzy oskarżyli Jorge Bergoglia, że gdy był prowincjałem zakonu w Buenos Aires, doniósł na nich wojskowej juncie. Powodem miały być ich lewicowe poglądy i działalność w dzielnicach biedy. Obaj duchowni zostali zatrzymani na początku 1976 r., a następnie przez pięć miesięcy byli więzieni w okrytej złą sławą szkole marynarki wojennej (ESMA), gdzie ich torturowano. W 2005 r., jeszcze przed ukazaniem się książki Verbitsky’ego, reprezentujący ich prawnik złożył oficjalny pozew przeciw Bergogliemu.
Porwania i zniknięcia
Według Verbitsky’ego przyszły papież zadenuncjował Yoria i Jalicsa, nazywając ich „wywrotowcami”. W tamtych czasach słowo to w Argentynie znaczyło mniej więcej tyle co „heretyk” w dobie inkwizycji. Obaj jezuici mieszkali i pracowali w Bajo Flores, na biednym przedmieściu Buenos Aires. Na kilka miesięcy przed zamachem stanu z 24 marca 1976 r. Bergoglio miał ich poprosić o opuszczenie placówki, na co się nie zgodzili. Zdaniem argentyńskiego dziennikarza zamiast ich wesprzeć, doprowadził do ich izolacji, a następnie poprosił arcybiskupa Buenos Aires, by cofnął im pozwolenie na odprawianie mszy. Według Verbitsky’ego ta kościelna kara za lewicowe sympatie była „jak mrugnięcie okiem do wojskowych”. Miesiąc po przewrocie wojskowym „niesubordynowani” duchowni zostali uprowadzeni przez żołnierzy.
W zeznaniu pisemnym przesłanym do sądu w 2010 r. Bergoglio zapewniał, że osobiście zabiegał u generała Jorge Videli i admirała Emilia Massery (numer dwa w argentyńskiej juncie) o ich zwolnienie. W biografii „Jesuita” (2010) pióra Sergia Rubina, wyznał, że zrobił wszystko, co mógł wtedy zrobić, biorąc pod uwagę swój młody wiek. Przekonywał też, że nie odpowiadał tak długo na stawiane mu zarzuty, bo nie chciał, żeby stały się przedmiotem politycznej gry, a nie dlatego, że miał coś do ukrycia.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 11 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 18 marca 2013 r.