Spirala gróźb pod adresem Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej nakręca się od kilku miesięcy. Niemal codziennie media przynoszą informacje o wojowniczych wypowiedziach północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, grożącego nuklearnym Armagedonem. Napięcie rośnie od grudnia ub.r., kiedy to władze w Phenianie przeprowadziły test rakiety dalekiego zasięgu, zakończony połowicznym sukcesem.
Od tamtej pory Korea Północna przeprowadziła trzecią próbę jądrową (w lutym br.), w odpowiedzi Organizacja Narodów Zjednoczonych nałożyła nowe sankcje na ten kraj, a amerykańskie i południowokoreańskie wojska przeprowadziły manewry w pobliżu granicy. W ramach riposty Kim Dzong Un miał już nawet zatwierdzić plany „ataku nuklearnego na USA”. Pentagon odpowiedział przerzuceniem na półwysep bombowców B-2 , samolotów myśliwskich F-22 oraz rozlokowanie na wyspie Guam systemu antyrakietowego THAAD. Wygląda na to, że nawet najdrobniejszy incydent może przerodzić się w otwarty konflikt. Ewentualna bratobójcza walka między dwiema Koreami byłaby o wiele straszniejsza, niż to co obserwujemy od wielu miesięcy w Syrii. Co więcej, mogłaby wciągnąć do śmiertelnej rozgrywki wspierające Phenian Chiny oraz USA udzielające poparcia Seulowi.
Co mogłoby stać się zarzewiem nowej wojny na Półwyspie Koreańskim? Choćby taki incydent jak zatopienie przez Koreę Północną południowokoreańskiej korwety czy ostrzelanie z dział wysepki należącej do sąsiada. Do obu tych zdarzeń doszło w 2010 r. Na szczęście władze w Seulu i Waszyngton nie zareagowały odwetem. Dziś jednak powściągliwość nie jest już możliwa. Na niedawnym spotkaniu w jednym z waszyngtońskich think tanków pewien amerykański generał dał jasno do zrozumienia, że w obecnej sytuacji USA i Korea Południowa odpowiedzą siłą na podobną prowokację. Według niego Korea Północna nie odważy się na wojnę z o wiele potężniejszym przeciwnikiem, bo groziłoby to jej całkowitym zniszczeniem. Aby uniknąć czarnego scenariusza, należy przede wszystkim spojrzeć na KRLD z innej perspektywy i odrzucić utrwalone stereotypy na jej temat. Oto pięć najgroźniejszych.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 14 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 8 kwietnia 2013 r.