Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Palce lizać!

Celebrytka: Nigello, do rondla!

materiały prasowe
Nie wolno zostawiać tematu jedzenia ekspertom, bo przecież jemy wszyscy. Dieta wiele mówi o naszych emocjach – angielska dziennikarka telewizyjna Nigella Lawson prowadzi program kulinarny, w którym bardziej niż przepisy sprzedaje samą siebie.

Jak doszło do tego, że zaczęła pani pisać o kulinariach?
Nigella Lawson: Przez pomyłkę. Kiedy byłam młoda i pracowałam jako dziennikarka, myślałam, że chcę napisać powieść. Pewnego dnia mój nieżyjący już mąż John powiedział: Uważasz, że wszyscy z taką pewnością siebie podchodzą do jedzenia i gotowania, jak ty? Powinnaś coś o tym napisać. Moja pierwsza książka „How to Eat” nie jest zbiorem przepisów. Mówi o tym, dlaczego jedzenie jest ważne. Po jej opublikowaniu uświadomiłam sobie, że nie chcę udawać powieściopisarki. Nie wolno zostawiać tematu jedzenia ekspertom, bo dotyczy nas wszystkich. Jemy codziennie i jest to bardzo ważna sfera życia. Dzięki jedzeniu nasz organizm może funkcjonować, ale dieta wiele mówi też o nas, o naszych emocjach. Chciałam więc napisać o jedzeniu trochę historycznie, trochę socjologicznie, a po części po prostu osobiście.

Czytała pani książki o jedzeniu, kiedy była jeszcze dziennikarką?
Wiele. Miałam szczęście, bo akurat nie te dwie, wcześniej napisane, które miały coś wspólnego z moją „How to Eat”. Gdybym na nie trafiła, rozpoczynając pisanie, nic by z moich zamiarów nie wyszło. Pierwsza to „Cook’s Companion” pióra Australijki Stephanie Alexander – fantastyczna, wymienia składniki, a na marginesie umieszcza dodatkowe sugestie dotyczące każdego przepisu. Trzeba trafu, że zrobiłam to samo w „How to Eat”. Gdybym widziała ten pomysł wcześniej, zniechęciłoby mnie to. Teraz jesteśmy zaprzyjaźnione, podziwiam tę autorkę. Drugą książką jest „Home Cooking”Laurie Colwyn, powieściopisarki i autorki opowiadań, zmarłej w młodym wieku w tragicznych okolicznościach. Książka jest doprawdy piękna i czuję, że gdybym ją odkryła wcześniej, pomyślałabym: „Och, nie jestem w stanie napisać czegoś tak doskonałego”.

W jednym z przepisów zaleca pani obierać cukinię paskami, pozostawiając część skórki, bo tak robiła pani matka. Czy to, co robimy w kuchni, tworzy nasze minibiografie?
Jak najbardziej. Kiedyś słyszałam w radiu audycję, w której mówiono o przepisach przekazywanych z pokolenia na pokolenie – w pewnej rodzinie od trzech pokoleń przyrządza się mięso duszone. Przepis zaczyna się od polecenia „odetnij końce udźca”. Dziennikarz zapytał: Dlaczego to robisz? A córka na to: Tak naprawdę to nie wiem, ale moja matka zawsze tak robiła. Poszli więc do matki, zadali jej to samo pytanie, a ona odpowiedziała: Tak naprawdę to nie wiem, ale moja matka zawsze tak robiła. Poszli więc do babci, a ona powiedziała: Bo porcja mięsa nie mieściła się w moim rondlu! Takie właśnie jest domowe gotowanie. Postępujemy tak, a nie inaczej nie dlatego, że to logiczne. Wiele rzeczy robię w ślad za matką. Zapewne i moje dzieci będą mówić: Tak robiła moja matka.

 

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 14 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 8 kwietnia 2013 r.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną