Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nie taka Bruksela straszna

Robert Manasse miał stworzyć epos o upadku Europy, a napisał namiętny manifest w jej obronie. Robert Manasse miał stworzyć epos o upadku Europy, a napisał namiętny manifest w jej obronie. materiały prasowe
Oto paradoks. Ten błyskotliwy esej jest skutkiem literackiej porażki autora. Miał być klasyczny powieściowy epos o upadku Europy, a powstał namiętny manifest w jej obronie.
materiały prasowe

Robert Menasse, znakomity pisarz austriacki, chciał opisać człowieka realnej władzy, komisarza UE i jego współpracowników. Aby poznać realia i przyjrzeć się eurokratom, przeniósł się na kilka miesięcy do Brukseli. Jakkolwiek zwolennik idei zjednoczenia Europy, był jednak pełen powszechnych uprzedzeń, że ci wysoce przepłacani, bezduszni ludzie zza biurka produkują jedynie absurdalne dyrektywy w postaci osławionych już unijnych norm krzywizny ogórków dopuszczanych na wspólny rynek.

Menasse wrócił do Austrii odmieniony. Odkrył, że unijna biurokracja jest mniejsza od biurokracji samego tylko Wiednia. Jest wolna od korupcji, racjonalna, przejrzysta i szczupła. I doszedł do wniosku: To nie „Bruksela” jest źródłem kryzysu, lecz egoizm rządów i parlamentów państw narodowych, które Unię traktują z jednej strony jak dojną krowę, a z drugiej jak chłopca do bicia w swoich krajowych przepychankach.

Znając znudzenie czytelnika, gdy mowa o Unii, Menasse – w wydanym właśnie przez POLITYKĘ głośnym już w Europie eseju – szkicuje jej rodowód na dwóch stronach. W kilku zdaniach przypomina, że zjednoczona Europa jest zaprzeczeniem długiej historii krwawych wojen i ciągłych zmian granic. Opisuje zachowania szefów państw w czasie unijnego szczytu, nastroje w brukselskich kawiarniach, swoje rozmowy z komisarzami i obserwacje z codziennej pracy urzędników. I wreszcie szkicuje własne przemyślenia na temat takiej europejskiej demokracji, która nie byłaby blokowana przez państwa narodowe.

Menasse nie jest zwolennikiem jakiegoś „superpaństwa” – scentralizowanego molocha równego imperiom.

Polityka 17-18.2013 (2905) z dnia 23.04.2013; Świat; s. 75
Reklama