W meczu na szczycie grupy H Mołdawia zremisowała z Polską 1:1. Remis satysfakcjonuje obie strony – gospodarze podtrzymali pewność, że nie pojadą na mundial do dalekiej i niebezpiecznej Brazylii. Goście wywalczyli szanse matematyczne, co było ich celem, bo tylko mając takie szanse, są wreszcie w stanie precyzyjnie obliczyć, co muszą zrobić, żeby na mundial pojechać.
Bohaterowie wieczoru udają się więc na zasłużone urlopy, ale dla futbolowych agentów, którzy licznie zjawili się na stadionie w Kiszyniowie, zaczyna się gorący okres. Będą się licytować, przebijać, przerzucać ofertami, tasować talie z piłkarzami. Istnieją obawy, że w walce o artystów, zwłaszcza spod flagi biało-czerwonej, nie zawahają się użyć najbardziej prymitywnych, ordynarnych i niesmacznych chwytów. Byle dopiąć swego.
Po tym spektaklu już nic na piłkarskim rynku transferowym nie będzie takie, jak wcześniej. Oczywiście wstrząsy ominą mołdawskich kibiców – ich ulubieńcy, prawdziwe piłkarskie rekiny tamtejszej ligi, są raczej nie do kupienia. Sumy odstępnego zapisane w ich kontraktach odstraszają nawet najbardziej obrzydliwie bogatych szejków i oligarchów zaplątanych w futbolowy biznes.
Co innego Polacy. Sir Alex Ferguson już doniósł na twitterze, że po obejrzeniu w akcji Marcina Komorowskiego odwołuje emeryturę, włącza w walkę o polskiego stopera, bo Komorowski to jest skała, na której zbuduje przyszłą potęgę Manchesteru United. Podobnie David Beckham - odwiesza buty z kołka, a do tej decyzji natchnął go ofiarny Eugen Polanski, człowiek o czterech płucach (i ani jednej wykalibrowanej nodze). Skrzydłowy Maciej Rybus już w trakcie meczu otrzymał sms-em (telefon miał przy sobie) oferty z Barcelony, Paryża, Londynu, choć tamtejsi działacze zdają sobie sprawę, że trudno go będzie wyrwać z Groznego.
Natomiast trener Waldemar Fornalik prawdopodobnie uda się do Madrytu dokończyć w Realu to, co nie udało się Jose Mourinho. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, pogodzony ze stratą selekcjonera, sam się mianuje następcą Fornalika. Jego pierwszym krokiem będzie – co praktykował swego czasu podczas trenerskiej przygody we Włoszech - zabranie kadry na wspólną modlitwę. Tylko to pozostało.