Szef czeskiego rządu Petr Nečas niedawno przedterminowo zakończył karierę z powodu skandalu korupcyjnego. W grze są miliony koron, wielkie publiczne zamówienia i skrzynki z diamentami schowane pod podłogą – a mimo to media koncentrują się na wątku obyczajowym. Pierwsze skrzypce w tej historii grała bowiem wieloletnia współpracownica premiera, a ostatnio szefowa jego gabinetu Jana Nagyova. Historia tej pary, a dokładniej – historia medialnych publikacji na ich temat, to kolejny odcinek kiczowatego serialu, którzy Czesi oglądają od kilkunastu lat.
Nečas nie jest bowiem pierwszym politykiem najwyższego szczebla, o którego życiu osobistym rozwodzą się tutejsze plotkarskie programy telewizyjne i popularna prasa. Przeciwnie – o meandrach rodzinnych i sercowych znanych ludzi informuje się tu szczegółowo i od dawna. Politycy swoimi podbojami czy kłopotami wprawdzie się nie szczycą, ale też ich jakoś szczególnie pieczołowicie nie ukrywają. Z drugiej strony media nie mają oporów przed publikacją najpaskudniejszych insynuacji – i to nie tylko te brukowe. Ostatnią cząstką tej układanki są intelektualiści, którzy wprawdzie narzekają na plotkarską prasę, ale sami sięgają po podobną broń w politycznych wojenkach.
Granice służbowe
Co skłoniło Nečasa – przykładnego, nawet nieco nudnego intelektualistę z katolickich, południowych Moraw do związku z Janą Nagyovą? To pytanie zadają teraz wszyscy. A prasa udziela na nie dość standardowej – jak na Czechy – odpowiedzi: to związek niedoświadczonego naiwniaka z cwaną tlenioną blondyną. O tym, że związek tej pary już dawno przekroczył granice służbowe, pisało się i mówiło od dawna, nawet w parlamencie ponad rok temu posłowie sypali takimi aluzjami, ale premier stanowczo odpowiadał, że to „nieprzyzwoite”, i zaprzeczał.