Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Zostały tylko formalności

Mamy w końcu unijny budżet

W sporze o ostateczne przyklepanie unijnego budżetu na lata 2014-20 przez Parlament Europejski Polacy byli rozdarci. Z jednej strony zależało nam na tym, by lutowe porozumienie przywódców Unii zostało w końcu potwierdzone, bo lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Z drugiej strony, europosłowie, którzy sarkali na zbyt niski budżet, byli po naszej stronie.

Nie mogli wprawdzie powiększyć wydatków, ale żądali poprawek, które ułatwiają wykorzystanie unijnych pieniędzy i sprawiają, że budżet będzie bardziej elastyczny, na czym nam też przecież zależy.

Żeby było jeszcze trudniej, porozumienie blokowały francusko-brytyjskie przepychanki o to, co tak naprawdę jest w tym budżecie: o wysokość tzw. rabatu brytyjskiego, czyli kwoty jaką Londyn może sobie odliczyć od składki do wspólnej kasy, oraz związaną z tym wysokość płatności z Paryża.

Skończyło się, na szczęście dla Polski, happy endem. Po długich negocjacjach szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, premier sprawującej prezydencję Irlandii Enda Kenny i szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz doszli w czwartek do kompromisu. Porozumienie poparły największe frakcje w europarlamencie, chadecy i socjaliści, więc głosowanie rezolucji w sprawie budżetu w przyszłym tygodniu będzie już formalnością. Dopiero po wakacjach europosłowie zajmą się szczegółowymi aktami prawnymi.

A trzeba pamiętać, że ten wieloletni plan finansowy został przyjęty przez unijnych przywódców w lutym po trudnych negocjacjach; wcześniejszy, grudniowy szczyt UE zakończył się fiaskiem. Widać, że Europa w kryzysie zaciska pasa: budżet Unii jest po raz pierwszy w historii mniejszy od poprzedniego, spada poniżej biliona euro.

Na tym tle – jak się to mówi w Brukseli – „polska koperta” wygląda lepiej niż nieźle: dostaniemy mniej więcej tyle, co w poprzedniej siedmiolatce. Na inwestycje, głównie w infrastrukturę, ale i na nowe technologie - 72 mld euro, o trzy więcej niż w wcześniej. Pieniądze dla rolników i na rozwój wsi też będą nieco wyższe. Na czysto, czyli po odliczeniu naszej składki, Polska dostanie nieco więcej niż w poprzednim budżecie – 77 mld euro, czyli więcej niż zapowiedziane przez Donalda Tuska 300 mld zł.

Żądania europarlamentu miały w dużym stopniu wymiar ambicjonalny: europosłowie chcieli pokazać, że w Unii rządzą nie tylko premierzy i prezydenci, ale i oni mają coś do powiedzenia. Ale kilka poprawek, które wywalczyli ma znaczenie. Najważniejsze jest uelastycznienie budżetu: w pierwszych trzech latach niewykorzystane pieniądze nie będą wracały do państw-płatników, ale będzie je można wykorzystać na inne cele lub w kolejnych latach.

W tym tygodniu wszystkim się śpieszyło do porozumienia, bo głównym tematem zakończonego dziś szczytu Unii była walka z bezrobociem wśród młodzieży. Paryż i Berlin przywiozły do Brukseli plan szybszego uruchomienia 6 mld euro na ten cel z nowego budżetu. Byłby wstyd, gdyby się okazało, że nie jest on jeszcze gotowy.

Teraz wszystko jest na najlepszej drodze. I piłeczka ląduje w Warszawie. Rząd, w tym przede wszystkim minister rozwoju Elżbieta Bieńkowska i marszałkowie województw muszą tak przygotować plany dotyczące unijnych funduszy, byśmy w pełni skorzystali z szansy, jaką nam dają. Polska świetnie sobie radziła w tej siedmiolatce z wydawaniem pieniędzy z Brukseli, niemalże do ostatniego eurocenta - większe wątpliwości dotyczyły tego, czy zawsze to robiliśmy z sensem. W nowej perspektywie budżetowej powinniśmy się skupić na jakości, bo następnej takiej szansy już nie będzie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną