Sąd Najwyższy USA podjął dwie kluczowe dla homoseksualistów decyzje. Werdykt w sprawie ustawy o obronie małżeństwa (DOMA) jest jasny – stany, które zalegalizowały już związki homoseksualne (a jest ich 12 plus Dystrykt Kolumbii), muszą im zapewnić takie same przywileje, jakimi cieszą się pary heteroseksualne. Wyrok jest odpowiedzią na skargę Edith Windsor, która musiała zapłacić 350 tys. dol. podatku spadkowego po śmierci swojej wieloletniej partnerki. Podatek ten nie obejmował małżeństw heteroseksualnych. Wyrok w sprawie DOMA nie ma jednak znaczenia w stanach, które nie zezwalają na małżeństwa jednopłciowe.
Drugie rozstrzygnięcie – w sprawie kalifornijskiej Propozycji 8 – jest bardziej skomplikowane. Z jednej strony Sąd Najwyższy zniósł wynikający z niej stanowy zakaz zawierania małżeństw przez pary homoseksualne z 2008 r. Z drugiej nie wypowiedział się jednak w sprawie konstytucjonalności tego zapisu, zostawiając tym samym decyzję każdemu stanowi z osobna. Początkową euforię po obu wyrokach w zainteresowanych kręgach zastąpiło trzeźwe rozczarowanie. Ale to pewnie tylko kwestia czasu: aż 80 proc. Amerykanów w wieku 18–29 lat opowiada się za prawem do małżeństwa, niezależnie od orientacji seksualnej.