Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bo, ostatni rozdział

Bo Xilai podczas procesu. Bo Xilai podczas procesu. Jinan Intermediate People's Court/Handout/Reuters / Forum

Ta historia składana jest ledwie z ułamków informacji, ale i tak robi wrażenie. Nazywano ich, może na wyrost, chińskimi małżonkami Kennedy, oboje urokliwi, otwarci, mówiący świetnym angielskim, niekryjący ambicji. Oboje z zacnych komunistycznych rodzin, wysoko u władzy; czerwone książątka, jak się na takich mówi w Chinach. Ich syn, Guagua, jest książątkiem w trzecim pokoleniu: po dobrej prywatnej średniej szkole w Anglii i Oxfordzie oraz prawie na Harvardzie. Ona, Gu Kailai, wzięta prawniczka, właścicielka prężnej kancelarii adwokackiej, wiele czasu spędzająca za granicą, przed rokiem została skazana na karę śmierci za udział w otruciu (cyjanek) swego brytyjskiego partnera w interesach. Partner firmował wiele lukratywnych przedsięwzięć, w których Gu oficjalnie nie wypadało uczestniczyć jako żonie Bo, polityka robiącego zawrotną karierę.

64-letni Bo Xilai stał się postacią publiczną jako szef partii w Chongqingu, liczącej 33 mln megaaglomeracji na południowym wschodzie kraju. Zasłynął ostrą walką z korupcją, sprzedajną policją i lokalną mafią. Nie przebierał w środkach: były doniesienia o torturowaniu zatrzymanych. Bo krytykował nowobogactwo elit i rosnące nierówności. Był świetnym mówcą, uwodził tłumy. A przy okazji twardym maoistą, przeciwnikiem kapitalistycznego otwarcia, grającym na nostalgii za społeczeństwem w jednakowych mundurkach. Przywrócił pieśni z epoki, a mieszkańcom wysyłał esemesami cytaty z Czerwonej Książeczki Mao (mimo że matka Bo, zaszczuta podczas rewolucji kulturalnej, popełniła samobójstwo). Ten zlepek idei zaczęto nazywać modelem z Chongqingu i stawiać za wzór, a w notowaniach przed ubiegłoroczną zmianą najwyższego kierownictwa umieszczano Bo Xilaia w Komitecie Stałym, czyli na samym szczycie władzy.

Zapewne najpierw Bo przegrał walkę o władzę, a potem popadł w kłopoty z prawem. Oficjalnie przedstawia się to na odwrót. Jego najbliższy współpracownik Wang Lijun, zwany z racji walki z mafią chińskim Eliotem Nessem, w lutym 2012 r. schronił się w konsulacie USA i opowiedział, jak to na rozkaz Bo zamiatał pod dywan sprawki pani Gu (za co dostał 15 lat). Bo Xilai został aresztowany i teraz, po 17 miesiącach, stanął przed sądem. Odpowiada także za korupcję podsumowaną na 3,5 mln dol. (przyjętych przez rodzinę łapówek i sprzeniewierzonych środków państwowych), co w porównaniu z innymi oskarżanymi dygnitarzami jest sumą skromną. Łaskawie pominięto wątki „dekadenckiego życia seksualnego” i masowo stosowanych przez Bo podsłuchów.

Skoro jest proces, komentują fachowcy, tak długo odwlekany, musiało dojść do cichej ugody (nietykalność Guagua?) z oskarżonym, który wcześniej dwukrotnie ogłaszał strajk głodowy. Wyrok musi być przykładny, ale nie za surowy, żeby nie wzburzyć rzesz zwolenników Bo. W czasach adwokackiej świetności pani Gu napisała głośną książkę „Jak wygrać proces w USA”. W Chinach takich procesów się nie wygrywa.

Polityka 35.2013 (2922) z dnia 27.08.2013; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 9
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Społeczeństwo

Sprawa Iwony Wieczorek wraca na Netflixie. I nadal budzi wielkie zainteresowanie

„Sprawa Iwony Wieczorek” szybko stała się hitem Netflixa. Nie kusi widza fałszywą obietnicą, iż znajdzie odpowiedzi na kluczowe pytania. Po serial na pewno obowiązkowo powinna sięgnąć policja.

Ryszarda Socha
16.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną