Świat

Depresja policjanta

Rozterki globalnego policjanta

Prezydent Obama od początku zapowiadał, że wprowadził się do Białego Domu, aby kończyć wojny, a nie zaczynać nowe. Prezydent Obama od początku zapowiadał, że wprowadził się do Białego Domu, aby kończyć wojny, a nie zaczynać nowe. Kevin Lamarque/Reuters / Forum
Amerykańska interwencja w Syrii może być ostatnią na wiele lat, bo Stany Zjednoczone nie chcą już pilnować świata. To zła wiadomość, nawet dla ich przeciwników.
Depresyjna dwubiegunowość amerykańskiego zaangażowania na świecie rządzi się prawem cykli.Reuters/Forum Depresyjna dwubiegunowość amerykańskiego zaangażowania na świecie rządzi się prawem cykli.

Poseł rzymski Gajusz Popiliusz Lenas przybył do Aleksandrii, by spotkać się tam z królem Antiochem. Był 168 r. p.n.e. Antioch, władca Syrii, podbił właśnie ptolemejski Egipt, a wcześniej Cypr. Rzym był wściekły i nie chciał zaakceptować nowych aneksji Syryjczyka. Ten czuł się jednak mocny i z uśmiechem na twarzy wyszedł przywitać posła. Popiliusz Lenas bezceremonialnie wręczył mu pismo od senatu, kijem na piasku narysował okrąg wokół króla i zakazał mu z niego wychodzić, dopóki nie odpowie na propozycje Rzymu. Jest to pierwszy w polityce międzynarodowej znany przypadek zastosowania linii. Nie czerwonej, jaką wyznaczył Baszarowi Asadowi prezydent Barack Obama w sprawie broni chemicznej, ale – jak się okazało – znacznie bardziej skutecznej. Zaskoczony Antioch przystał bowiem na żądania senatu i wkrótce opuścił Egipt.

Obama mógłby się sporo nauczyć od swojego poprzednika Johna F. Kennedy’ego. Gdy w październiku 1962 r. wybuchł kryzys kubański, Kennedy postawił sprawę jasno: „Każdą rakietę z ładunkiem nuklearnym, wystrzeloną z Kuby w kierunku któregokolwiek państwa na półkuli zachodniej, uznamy za atak Związku Radzieckiego na Stany Zjednoczone wymagający pełnego odwetu”. Moskwa tej linii nie przekroczyła i po 13 dniach wycofała rakiety z Kuby.

1.

W obu przypadkach nie chodziło o samo użycie siły, ale o groźbę jej użycia, na tyle silną, aby odstraszyć przeciwnika, nie brudząc sobie rąk. Wszak rzymskie legiony były daleko od Egiptu, a Kennedy przedkładał jednak uciechy życia nad Wzajemne Gwarantowane Zniszczenie. Tym, co łączy tych dwóch polityków i mocarstwa, które za nimi stały, jest świadomość własnej potęgi, o czym byli przekonani ich adwersarze. Zabrakło jej nie tylko Obamie w sprawie Syrii, ale również wszystkim amerykańskim prezydentom po zakończeniu zimnej wojny.

Polityka 37.2013 (2924) z dnia 10.09.2013; Świat; s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Depresja policjanta"
Reklama