To bardzo ruchliwe dni na Bali. Za kilka dni wyspa będzie gospodarzem wyborów Miss Świata, a już na początku października spotkają się tu przywódcy krajów zrzeszonych w APEC, czyli Wspólnocie Gospodarczej Azji i Pacyfiku. Nawet bez tak wyjątkowych wydarzeń Bali nie może narzekać na brak gości. Wyspę odwiedza już ponad 3 mln zagranicznych turystów rocznie. Lotnisko pęka w szwach, a tanie linie wciąż zwiększają ofertę rejsów z Australii, Singapuru i Chin. O tragicznym zamachu terrorystycznym z 2002 r., w którym zginęło ponad dwieście osób, przypomina pomnik w centrum jednego z kurortów z wyrytymi nazwiskami wszystkich ofiar, a wśród nich polskiej dziennikarki Beaty Pawlak. Jednak rozbawione tłumy turystów, mijające to miejsce pamięci, nie wydają się dziś w żaden sposób zaniepokojone.
Ogromny komercyjny sukces ma też skutki uboczne, przede wszystkim w postaci boomu budowlanego. – W ostatnich latach powstała ogromna liczba nowych hoteli. Władze w tej chwili nie wydają już pozwoleń na kolejne. Budować mogą tylko ci, którzy wcześniej dostali zgodę i jeszcze jej nie wykorzystali – mówi Wayah Sukashi, menedżerka sieci hoteli Oasis. Kłopot w tym, że coraz więcej turystów musi się zmieścić na wyspie, już i tak gęsto zaludnionej. Na obszarze niespełna 6 tys. km kw. mieszka bowiem ponad 4 mln Balijczyków. Indonezyjczycy zaczynają rozumieć, że promowanie Bali nie ma już żadnego sensu. Trzeba raczej skupić się na reszcie tego ogromnego kraju, złożonego z ponad 17 tys. wysp, których większość jest na świecie kompletnie nieznana.