Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Bruksela zaczęła odliczanie

Ukrainie nie spieszy się do UE

Przesłanie, jakie dziś dotarło z Brukseli do Kijowa nie pozostawia złudzeń. Szefowie państw UE powiedzieli jasno, że podpisanie z Ukrainą umowy stowarzyszeniowej na szczycie w Wilnie jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy Kijów spełni postawione warunki, a jednym z nich jest uwolnienie z więzienia Julii Tymoszenko. Czas mija, panie Janukowycz.

Prezydent Wiktor Janukowycz nie może już udawać, że nie rozumie o co chodzi i oczekiwać, że Bruksela zadowoli się byle blefem lub zamknie oczy. Nie może przeciągać sprawy, jak to robił dotychczas, ani obiecywać, ani zrzucać odpowiedzialności na parlament. Wiadomo, że jego słowo i podpis są decydujące.

W dodatku Tymoszenko nie może wyjść na wolność, otrzymując wprawdzie zgodę na wyjazd za granicę na leczenie, ale bez możliwości powrotu i prawa uczestniczenia w życiu politycznym, udziału w wyborach prezydenckich w 2015 r. To Janukowycza by urządzało, miałby kontrakt z Unią w garści i jeszcze prezent czyli konkurentkę polityczną z głowy, na zawsze. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia dla Tymoszenko, która chce po leczeniu wrócić i brać udział w życiu politycznym kraju, a w każdym razie normalnie funkcjonować i nie trafić już za kratki. To nie może być banicja lub przerwa w odbywaniu kary. Była premier uważa, że nie popełniła przestępstwa.

Unia zrobiła dla Ukrainy wszystko, co możliwe. Można odnieść wrażenie, że nie tylko zachęcała, ale wręcz prosiła Janukowycza żeby zechciał podjąć decyzję. Parlament Europejski wydelegował do Kijowa specjalną misję, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego i Pata Coxa oraz kolejny raz przedłużył ich misję, żeby dać Janukowyczowi szansę jasnego i godnego dla wszystkich rozwiązania węzła. Ale prezydent Ukrainy sprawia wrażenie głuchego na rady i mediacje, a nawet prośby obu wytrawnych negocjatorów. Kwaśniewski i Cox wręczyli Janukowyczowi prośbę o częściowe ułaskawienie Tymoszenko, ale dokument nie dotarł dotychczas nawet do Komisji ds. Ułaskawień, żeby mogła się nad nim pochylić. Aleksandrowi Kwaśniewskiemu nie można odmówić talentu negocjatora, cierpliwości i dobrej woli oraz doświadczenia w rozmowach z Ukraińcami, jednak i on sprawia coraz częściej wrażenie zniecierpliwionego, gdy mówi o ukraińskich przepychankach.

Reklama