Świat

Romeo, Julia i rynek pracy

Huda i Arafat, czyli współcześni Romeo i Julia. Huda i Arafat, czyli współcześni Romeo i Julia. Yahya Arhab/EPA / PAP

Perypetie uczuciowe Hudy i Arafata śledził z zapartym tchem cały Jemen, ludzie wyszli nawet w tej sprawie na ulice. Poznali się w Arabii Saudyjskiej, gdzie on pracował, a ona oddała mu serce. A kiedy jej rodzice nie zgodzili się na małżeństwo, on wywiózł ją do siebie, do Jemenu. Rzecz jasna nielegalnie. Trafiła do aresztu, strona saudyjska wystąpiła o pilną ekstradycję i byłaby to czysta formalność, gdyby nie reakcja opinii publicznej, która młodych okrzyknęła Romeem i Julią i nie dała rozłączyć. Huda trafiła pod skrzydła ONZ i będzie się starała o status uchodźcy.

W tej całej historii dużo mniej romantyczny jest kontekst: Jemen zagrał na nosie potężnym Saudyjczykom, bo ci masowo wyrzucają jemeńskich pracowników. W ramach tej prowadzonej od marca operacji, często brutalnej, usunięto ponad milion osób, głównie z Indii, Bangladeszu, Filipin, Pakistanu, Jemenu i Etiopii. A planuje się wyrzucić kolejny milion. Cudzoziemscy pracownicy napływali tu falami od czterech dekad do prac fizycznych i umysłowych. W liczącym 30 mln kraju było ich 8 mln i stanowili ponad połowę pracowników. Umysłowi – na kontraktach, fizyczni – w feudalnym systemie kafala (sponsorów, którzy zabierają paszporty i nie pozwalają na pracę u nikogo innego). Z czasem system się wynaturzył. Przybywało nielegalnych, którzy uciekli od sponsora, niczym niewolnicy od właściciela, i słuch po nich ginął. Stąd obecne porządki, ale też zamysł saudyzacji kraju Saudów, czytaj: zmuszenia rodaków, żeby się wzięli do pracy. Wprowadzono kwoty dla cudzoziemców w poszczególnych branżach, ale idzie to z oporami. Po fizyczne prace nikt się nie chce schylić, a w umysłowych mniejszy zachód wziąć kogoś z Zachodu.

Polityka 50.2013 (2937) z dnia 10.12.2013; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 12
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną