Trudno powiedzieć, że jego serce przestało bić, bo przecież powszechne było zdanie, że Szaron nie ma serca. Sam o sobie mówił, że polityk na Bliskim Wschodzie ma być mądry, pragmatyczny i bezwzględny. Posiadał w swojej osobowości coś co sprawiało, że jego dewiza życiowa „tylko siłą” akceptowana była przez całe niemal izraelskie społeczeństwo. Szaron zdobył swoją osobowością pozycję wznoszącą się ponad pojęcia dobra i zła i nie podlegał społecznym osądom moralnym. Teraz, gdy fizycznie już go nie ma, psycholodzy, politycy i historycy rzucą się na jego życiorys jak wielcy podróżnicy ubiegłych stuleci na odkrywanie nowych lądów.
Szaron urodził się w roku 1928 we wsi Malal w centrum kraju jako Arik Schneiderman, syn imigrantów z Polski. Studiowal Nauki Bliskowschodnie na Uniwersytecie w Jerozolimie, ale karierę zawodową rozpoczął w wojskowym mundurze. Już we wczesnych latach pięćdziesiątych zasłynął jako dowódca jednostki 101, która dokonywała wypadów na terytorium jordańskie i zwalczając gniazda terroryzmu, nie oszczędzała ludności cywilnej. Szczyt kariery wojskowej osiągnął podczas Wojny Jom Kippur (1973), gdy, będąc już generałem ścigającym cofającą się armię egipską, postanowił jako pierwszy przekroczyć Kanał Sueski. Plany te kolidowały z założeniami Sztabu Generalnego, ale – działając wbrew rozkazom – Szaron postawił na swoim. Każdy inny oficer stanąłby przed Sądem Wojskowym, ale Szaron zebrał oklaski za niezwykłe zdolności strategiczne. Niespełna dziesięć lat później, gdy był już ministrem obrony, chrześcijańskie Falangi zmasakrowały palestyńskich uchodźców w libańskich obozach Sabra i Szatila. Oba znajdowały się na terytorium okupowanym przez armię izraelską. Komisja śledcza, której przewodniczył sędzia Sądu Najwyższego w Jerozolimie uznała Szarona za „pośrednio winnego” i zaleciła usunięcie go ze stanowiska.