W dość ekstremalnych, można rzec eufemistycznie, warunkach, bo towarzyszyła posiedzeniu bijatyka, uwięzienie przez opozycję przewodniczącego w jego gabinecie, blokowanie trybuny. Ale Partia Regionów i komuniści mają w Radzie Najwyższej większość, więc obawy, że nowe prawo padnie w głosowaniu nie było.
Czy to rzeczywiście początek prawdziwej dyktatury, jak mówi opozycja? Czy przejaw bezradności władzy, która szuka na oślep wyjścia z obecnej sytuacji kijowskiego protestu i popełnia kolejne nieprzemyślane kroki? Pogrąża się bardziej i bardziej.
Nowe przepisy zabraniają budowania scen, rozbijania namiotów w miejscach protestu, podwyższają kary za nieposłuszeństwo oraz demonstrowania przed prywatnymi domami i rezydencjami. Mają najwyraźniej wziąć w obronę prezydenta Janukowycza, przed którego rezydencją odbywały się manifestacje. Zabrania poruszania się po mieście i drogach kolumn pojazdów liczących więcej niż pięć samochodów lub rowerów. To wyraźna próba utrudnienia życia tzw. automajdanowi, czyli społecznej inicjatywie kierowców prywatnych aut i taksówkarzy, którzy, w geście poparcia dla zgromadzonych na Majdanie Niezależności, skrzykują się w różnych miejscach stolicy i organizują przejazd kolumny, entuzjastycznie używając klaksonów. Podobnie w kolumnach poruszają się rowerzyści i motocykliści.
Również małe prywatne samoloty mają być poddane specjalnej rejestracji: to z takich samolotów udawało się sfotografować szczegóły wytwornych rezydencji ludzi władzy. A drony pokazywały relacje z Majdanu.
Przepisy wymierzone są także przeciwko wolnemu słowu, niezależnym gazetom internetowym. Wedle nowego prawa ich właściciele mają teraz obowiązek rejestrować się i prosić o zgodę.