Polna droga 20 km za miastem. Prowadzi do murowanej, otynkowanej na biało i skąpanej w zieleni wiejskiej chaty. Przy ostatnim skręcie dyskretna budka wartownicza i trzech policjantów. Chata, w której mieszka senatorka Lucia Topolansky, nie różni się niczym od innych domów w okolicy, zwanej Rincon del Cerro albo wiejskim Montevideo. Różni się za to wszystkim od posiadłości i luksusowych domów, w jakich mieszkają zwykle ludzie władzy. W porannym słońcu wygrzewają się psy. Po podwórku łażą kury. Z krzaków dochodzi wrzask cykad.
Męża nie ma, mówi dońa Lucia, poszedł na pole, może przyjdzie później.
Uprawiają państwo ziemię?
– Właściwie tylko kwiaty – mówi, nim rozmowa zacznie się na dobre.
Czyż historia nie ma poczucia humoru? „The Economist”, tygodnik wyrażający punkt widzenia części zachodniego establishmentu, wybiera Urugwaj krajem roku 2013, a rządzą tu przecież byli partyzanci Tupamaros. Dońa Lucia jest jedną z nich...
Tak, mówi, to z powodu paru spraw: małżeństw homoseksualnych, legalizacji marihuany, dobrej polityki gospodarczej – to się spodobało „Economistowi”, no i uwagę przyciągnął prezydent. To José Mujica, tak jak dońa Lucia, były partyzant. – Europejczykom nie mieściło się to w głowie, np. dla Hiszpanów to było zdarzenie z gatunku „bojownik ETA premierem Hiszpanii”.
Przykładów historycznego poczucia humoru jest tu więcej – choćby sielskie życie na wsi dońii Lucii. Kto by przypuszczał, że Twardzielka – jak mówili o niej towarzysze broni – która konstruowała bomby, pokocha życie wśród kur?