Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Bez przełomu

Ukraina na krawędzi: jak rozwiązać ten kryzys?

Uda się rozwiązać ukraiński kryzys polityczny czy dojdzie do konfrontacji? Ukraina balansuje na krawędzi.

Ustępstwa Wiktora Janukowycza, wyjazd do Soczi i spotkanie z Władimirem Putinem to tylko gra na czas. Natomiast opozycyjni liderzy wciąż nie osiągnęli sukcesu w sprawie zwolnienia więźniów oraz przywrócenia – ograniczającej uprawnienie prezydenta – konstytucji z 2004 r. Ta konstytucja (zmieniona przez Janukowycza w 2010 r.) powstała w ogniu pomarańczowej rewolucji, nie rozdzielała wyraźnie kompetencji obu ośrodków władzy, premiera i prezydenta. Stało się to przyczyną ciągłych awantur między byłymi liderami, Wiktorem Juszczenką i Julią Tymoszenko. Teraz sytuacja by się zapewne powtórzyła. Julia zaapelowała właśnie z więzienia w Charkowie do deputowanych Batkiwszczyny, żeby nie popierali tego pomysłu. Nie ułatwia to wspólnej gry opozycji, która i bez tego nie jest monolitem.

Opozycji wciąż nie udało się zbudować większości w Radzie Najwyższej. Pogłoski, że Partia Regionów się kruszy, okazały się na wyrost. Rządząca partia nie chce rozwiązania Rady ani nowych wyborów. A bez większości każdy wniosek opozycji upadnie. Nadzieja na poparcie oligarchów też zawiodła. Bogacze wciąż liczą, co zyskają, co stracą na kryzysie i ewentualnym odejściu Janukowycza. Na razie z rachunku wynika, że lepiej trwać przy obecnym prezydencie, zwłaszcza że nie wiadomo, kto miałby go zastąpić. Oligarchowie nie obawiają się zachodnich sankcji, nie pełnią funkcji rządowych, nie są też odpowiedzialni za akty przemocy. A dla zachodnich banków ich kapitał jest nie do pogardzenia.

Ukraina nie ma nadal nowego premiera. Wątpliwe, czy będzie nim lider Batkiwszczyny Arsenij Jaceniuk. Coraz częściej pada nazwisko Petra Poroszenki. Ten oligarcha, nazywany królem czekolady, był dotychczas w kilku ekipach, ale nie odegrał roli męża opatrznościowego.

Reklama