Świat

Dopada jak popadnie

Interpol – sługa dyktatur

Czeczeński przywódca Achmied Zakajew opuszcza londyński sąd po przesłuchaniu ekstradycyjnym, grudzień 2002 r. Czeczeński przywódca Achmied Zakajew opuszcza londyński sąd po przesłuchaniu ekstradycyjnym, grudzień 2002 r. Stephen Hird/Reuters / Forum
Postsowieckie reżimy czy islamskie satrapie nie muszą na własną rękę ścigać po świecie swoich przeciwników politycznych. Interpol robi to za nich.
Ałma Szałabajewa, żona kazachskiego oligarchy i dysydenta Muchtara Abliazowa, podczas konferencji prasowej po powrocie do Włoch.Camilla Morandi/East News Ałma Szałabajewa, żona kazachskiego oligarchy i dysydenta Muchtara Abliazowa, podczas konferencji prasowej po powrocie do Włoch.

W nocy z 29 na 30 maja ubiegłego roku 50 uzbrojonych po zęby agentów wtargnęło do podrzymskiej willi w poszukiwaniu ściganego przez kazachski reżim Muchtara Abliazowa, kiedyś wspólnika, a obecnie przysięgłego wroga prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Poszukiwanego nie znaleźli, więc sterroryzowali i aresztowali jego Bogu ducha winną żonę Ałmę Szałabajewą wraz z 6-letnią córką Aluą. 48 godzin później obie były już na pokładzie wyczarterowanego przez Kazachów odrzutowca lecącego do Astany.

Zostały zakładniczkami w wojnie Nazarbajewa z Abliazowem o pieniądze kazachskiego banku BTA. I to mimo że Abliazow i rodzina otrzymali w 2011 r. azyl polityczny w Wielkiej Brytanii jako osoby prześladowane w ojczyźnie. Ba! Włoskie służby na rzymskim lotnisku Ciampino nie pozwoliły zdesperowanej Szałabajewej złożyć podania o azyl w Italii, co zgodnie z prawem powinno wstrzymać ekspresową deportację. Na dodatek Szałabajewa była w posiadaniu najprawdziwszego paszportu RPA. Zarzut, że dokument jest fałszywy, był formalnym powodem ekstradycji.

Wybuchł skandal. Głowę położył szef gabinetu ministra spraw wewnętrznych Włoch i kilku funkcjonariuszy policji. Szczęściem Szałabajewej, oczekującej w Astanie na proces z dętego oskarżenia o skorumpowanie urzędników państwowych, na skutek międzynarodowych nacisków 24 grudnia, po niemal sześciu miesiącach, zezwolono jej na opuszczenie kraju. Niedawno wraz z córką wróciły do Italii.

1.

Kazachsko-włoska farsa z wydającym rozkazy włoskiemu MSW ambasadorem Kazachstanu w Rzymie w roli głównej, w której wykpiono prawa człowieka i złamano wszelkie możliwe międzynarodowe konwencje, nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie Interpol. Co prawda strona włoska przystąpiła do akcji z bardzo podejrzaną werwą i przeprowadziła najszybszą deportację w historii Italii, ale na podstawie sankcjonujących ekstradycję dokumentów Interpolu.

Jego biuro w Astanie dzięki raportom ambasady i agentów Kazachstanu działających w Italii opracowało je i przesłało kolegom w Rzymie. Cała akcja odbyła się niejako pod auspicjami Interpolu. Kazachski reżim i jego pomagierzy we Włoszech cynicznie wykorzystali dalece niedoskonały system operacyjny organizacji, praktycznie bezbronnej wobec nadużyć.

Być może dlatego właśnie w Rzymie, a nie gdzie indziej, na zaproszenie włoskiej Izby Deputowanych Komitet Helsiński i walcząca o przestrzeganie praw człowieka polska fundacja Otwarty Dialog, szczególnie zaangażowana w Kazachstanie, zorganizowali międzynarodową konferencję o problemie wykorzystywania Interpolu przez autorytarne reżimy do ścigania i prześladowania swoich przeciwników.

Wzięli w niej udział m.in. włoscy parlamentarzyści, prawnicy, Amnesty International i brytyjska fundacja Fair Trials International. Z wystąpień uczestników, a też raportów Otwartego Dialogu i Fair Trials wynika, że tak jak Kazachstan postępuje kilkanaście państw, z Rosją i Białorusią na czele, a ofiarami padają najczęściej przebywający za granicą działacze opozycji. Ostatnio w ten sposób za kratki trafiło co najmniej kilkadziesiąt zupełnie niewinnych osób. Interpol na podstawie sfabrykowanych oskarżeń przesłanych z krajowych biur do centrali w Lyonie wciągnął je na swoją listę poszukiwanych, publikując tzw. Czerwony alert (red notice) z ich danymi osobowymi, interpretowany jako list gończy w większości 190 państw członkowskich organizacji.

Uczestnicy konferencji podkreślali z mocą, że ich celem nie jest atak na tak bardzo potrzebną światu międzynarodową siłę policyjną, a jedynie zmiana modus operandi Interpolu, który w obecnym stanie naraża niewinnych ludzi na przykre represje. Jednak wiele opisanych na konferencji przypadków jeży włos na głowie. Interpol odegrał w nich rolę leninowskiego „użytecznego idioty” – sojusznika satrapów w walce z demokratyczną opozycją.

2.

Bardzo typowy dla metod postsowieckich reżimów, ale również dla Interpolu, jest przypadek Piotra Silajewa (28 lat). W 2010 r. działacz moskiewskiej Antify, bloger i pisarz, był aktywnym uczestnikiem demonstracji ekologów w Chimkach przeciw budowie autostrady przez pobliski las. Dyrygował przez megafon skandowaniem haseł. Demonstracja została brutalnie stłumiona (jeden z pobitych dziennikarzy zmarł), a następnie ruszyła fala aresztowań uczestników. Silajew ukrył się na Białorusi, a w końcu dotarł do Finlandii, gdzie w kwietniu 2012 r. otrzymał azyl polityczny. Cały czas prowadził popularny, pełen oskarżeń pod adresem władz w Moskwie blog, uczestnicząc w wielu inicjatywach na rzecz demokratyzacji Rosji.

Gdy w sierpniu 2012 r. przyjechał do Granady, został aresztowany przez hiszpańską policję. Okazało się, że na podstawie rosyjskiego wniosku o aresztowanie i ekstradycję (za chuligaństwo) Interpol wciągnął Silajewa na listę poszukiwanych. Zwolniony został dopiero po interwencji Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, ale musiał w Hiszpanii czekać pół roku na proces ekstradycyjny. W końcu sąd uznał, że rosyjski wniosek jest motywowany politycznie i dopiero wówczas Silajew mógł wrócić do Finlandii.

Co bulwersujące, ale niestety typowe, Interpol mimo próśb Silajewa i interwencji Fair Trials do dziś nie zgodził się na wycofanie Czerwonego alertu i nie podał przyczyn tej decyzji. Oznacza to, że Silajew może się znaleźć ponownie w areszcie, gdy tylko opuści Finlandię. W kartotekach 190 Biur Krajowych Interpolu figuruje nadal jako groźny chuligan i terrorysta.

Podobnie mają się sprawy z umiarkowanym przywódcą czeczeńskim Achmiedem Zakajewem. Nadal jest obiektem Czerwonego alertu, mimo że Wielka Brytania, gdzie otrzymał azyl, odrzuciła rosyjski wniosek o ekstradycję w 2003 r. Między innymi dlatego, że zakonnik, którego zdaniem rosyjskiej prokuratury miał zamordować, cieszy się świetnym zdrowiem, a rzekomy świadek zbrodni przyznał, że do złożenia obciążających Zakajewa zeznań zmuszony został torturami.

Rosja chciała również umieścić na liście Interpolu byłego szefa wywiadu Estonii Eerika Krossa, ale tym razem centrala wykazała czujność. Oskarżony został o zorganizowanie porwania rosyjskiego statku na Morzu Arktycznym na szwedzkich wodach terytorialnych w 2009 r. Absurdalność zarzutu wyraźnie świadczy, że był to akt zemsty. Kross, estoński działacz niepodległościowy w czasach sowieckich, podczas konfliktu rosyjsko-gruzińskiego z 2008 r. pomógł Gruzinom odeprzeć rosyjski atak cybernetyczny.

Kross twierdzi, że Rosjanie, podobnie jak Białoruś, Ukraina i Kazachstan, celowo zasypują Interpol wnioskami o aresztowanie swoich politycznych wrogów za granicą na zasadzie „a nuż się uda” i z nadzieją, że nawet jeśli nie dojdzie do ekstradycji, przynajmniej utrudnią im życie. Bywa, że wobec odrzucenia wniosku przez centralę Interpolu w Lyonie Rosjanie niebawem składają następny, dotyczący tej samej osoby, ale motywowany innymi oskarżeniami. Zdarza się również, że w dziele ścigania swoich wrogów za granicą via Interpol postsowieckie dyktatury współpracują ze sobą. Wniosek o Czerwony alert wobec Abliazowa złożyły Kazachstan, Rosja i Ukraina.

Rosjanie usiłowali na liście poszukiwanych umieścić też Williama Browdera, szefa brytyjskiego funduszu inwestycyjnego HCM. Amerykanin doprowadził do ukarania sankcjami (zakaz wjazdu do USA i Wielkiej Brytanii) odpowiedzialnych za zamęczenie w moskiewskim więzieniu jego współpracownika Siergieja Magnitskiego w 2009 r., który wykrył ogromne malwersacje gangu rosyjskich funkcjonariuszy państwowych. Browder mówi bez ogródek: „Rosja to państwo przestępcze. Gdy ktoś to wypomina, rosyjskie władze albo mordują go jak Magnitskiego, albo usiłują uwięzić, wykorzystując Interpol jak w moim przypadku”.

Do zatrzymań na podstawie Czerwonego alertu Interpolu i fałszywych zarzutów doszło również w Polsce. W grudniu 2011 r. aresztowany został na Okęciu białoruski opozycjonista Aleś Michalewicz, kandydat w prezydenckich wyborach rok wcześniej. Z czeskim paszportem uchodźcy leciał do Londynu. Podobna przygoda w czerwcu ubiegłego roku przydarzyła się w Lublinie założycielowi kazachskiej partii opozycyjnej Alga! (Naprzód), byłemu wiceministrowi gospodarki Kazachstanu Muratbegowi Ketebajewowi. Obaj jednak bardzo szybko odzyskali wolność. Polska prokuratura błyskawicznie zorientowała się, że Czerwony alert Interpolu wydany został na podstawie dętych zarzutów.

3.

Podobnie jak państwa postsowieckie, Interpol starają się do swoich celów wykorzystywać islamskie satrapie. Iranowi w 2009 r. tuż przed wyborami prezydenckimi udało się uzyskać Czerwony alert Interpolu dotyczący 12 opozycyjnych działaczy kurdyjskiego ugrupowania Hekmatist, którzy od ponad 20 lat jako polityczni uchodźcy mieszkają i działają na terenie Niemiec i Szwecji. Są twórcami dostępnych w Iranie via internet audycji radiowych i telewizyjnych.

Saudyjski książę Abdulaziz w maju ubiegłego roku wciągnął na listę Interpolu swego byłego biznesowego partnera, z którym kłóci się o pieniądze. Z kolei jeden z emirów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich uzyskał Czerwony alert dla libańskiego jubilera Wadiha Saghieha, by w ten sposób uniknąć zapłaty 150 tys. dol. za dostarczone mu do rezydencji w Abu Zabi kosztowności. Natomiast kanadyjski farmer Henk Tepper wylądował na liście Interpolu na wniosek Algierii za marną jakość wyeksportowanych tam ziemniaków. Przebywał wówczas w Libanie, gdzie ugrzązł w więzieniu na rok. Podobnymi metodami, niestety z sukcesem, swoich politycznych lub biznesowych wrogów prześladowały ostatnio Chiny, Indonezja, Ukraina, Algieria, Wenezuela, Wietnam, Kambodża i Sri Lanka.

4.

Dlaczego tak się dzieje? Wbrew obiegowym opiniom Interpol nie jest międzynarodową siłą policyjną, a praktycznie organizacją współpracy i wymiany informacji między policjami państw członkowskich. Krajowe Biura Interpolu to specjalne wydziały krajowych policji, podporządkowane MSW, a w przypadku państw autorytarnych również politycznym czy gospodarczym interesom dyktatur. To właśnie z krajowych biur Interpolu do centrali w Lyonie płyną wnioski o Czerwone alerty.

Jak wyjaśniał POLITYCE w Rzymie przedstawiciel Fair Trials Alex Tinsley, druga przyczyna nadużyć leży w niesprawnym mechanizmie kontroli i nieprzejrzystości decyzji podejmowanych w centrali w Lyonie. Siłą, ale i słabością Interpolu jest jego całkowita niezależność. Nie jest kontrolowany przez żadne ciało międzynarodowe. Członkowie jego kierownictwa nie odpowiadają przed nikim za swoje decyzje i ich często opłakane skutki. Interpolu nie można podać do żadnego krajowego sądu ani postawić przed żadnym międzynarodowym trybunałem. Odwołać się od decyzji Interpolu można jedynie w Interpolu (w 2012 r. były 404 skargi), co nie jest sytua­cją zdrową.

Z drugiej strony, skoro w 2012 r. Interpol wydał ponad 8 tys. Czerwonych alertów, trudno wymagać, by złożona z pięciu osób jego wewnętrzna Komisja Kontroli mogła się uważniej przyjrzeć wszystkim wnioskom. Decyzje o opublikowaniu alertu co prawda nadal są w wyłącznej gestii centrali w Lyonie, jednak od 2009 r. Krajowe Biura mogą się kontaktować między sobą z pominięciem centrali, wykorzystując wewnętrzny system komunikacji, lub dostarczać dostępne potem wszystkim Biurom informacje bezpośrednio do centralnej bazy danych.

Naturalnie ten system znacznie przyśpiesza wymianę informacji i pozwala na błyskawiczne reagowanie w sytuacjach nagłych, ale wobec braku jakiejkolwiek centralnej kontroli umożliwia nadużycia. Mimo krytyki ze strony międzynarodowych instytucji, światowych mediów, organizacji broniących praw człowieka Interpol, póki co, składa jedynie mgliste obietnice poprawy.

Co gorsza, choć regulamin Interpolu przewiduje sankcje dla członków wykorzystujących organizację do celów politycznych lub prywatnych (od zawieszenia po permanentne odcięcie od bazy danych), kilkanaście państw notorycznie łamiących zasady do dziś nie poniosło za to żadnych konsekwencji. Jak pytał poirytowany William Browder: „Nikt nie przyjąłby do Interpolu narkotykowego kartelu Cali. Dlaczego więc Rosja, państwo przestępcze winne odrażających zbrodni, ma pełen dostęp do tak ważnego systemu walki z przestępczością?”.

Z drugiej strony, jak podkreśla Alex Tinsley, kraj usunięty z Interpolu stałby się na pewno czarną dziurą, w której bezpieczne schronienie znaleźliby przestępcy. Trzeba też pamiętać, że mimo kilkudziesięciu, może i kilkuset wzbudzających oburzenie pomyłek, w 2012 r. dzięki Interpolowi za kratkami wylądowało blisko 9 tys. groźnych gangsterów, bandytów i aferzystów. Niemniej jednak pokrzywdzonym i krytykom trudno zrozumieć, dlaczego Interpol nie stosuje wobec dyktatur zasady ograniczonego zaufania. Zdaniem Eerika Kroosa przy każdym wniosku Rosji czy Białorusi o Czerwony alert w Lyonie powinna się zapalać czerwona lampka.

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Polityka 8.2014 (2946) z dnia 18.02.2014; Świat; s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Dopada jak popadnie"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną