W nocy z 29 na 30 maja ubiegłego roku 50 uzbrojonych po zęby agentów wtargnęło do podrzymskiej willi w poszukiwaniu ściganego przez kazachski reżim Muchtara Abliazowa, kiedyś wspólnika, a obecnie przysięgłego wroga prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Poszukiwanego nie znaleźli, więc sterroryzowali i aresztowali jego Bogu ducha winną żonę Ałmę Szałabajewą wraz z 6-letnią córką Aluą. 48 godzin później obie były już na pokładzie wyczarterowanego przez Kazachów odrzutowca lecącego do Astany.
Zostały zakładniczkami w wojnie Nazarbajewa z Abliazowem o pieniądze kazachskiego banku BTA. I to mimo że Abliazow i rodzina otrzymali w 2011 r. azyl polityczny w Wielkiej Brytanii jako osoby prześladowane w ojczyźnie. Ba! Włoskie służby na rzymskim lotnisku Ciampino nie pozwoliły zdesperowanej Szałabajewej złożyć podania o azyl w Italii, co zgodnie z prawem powinno wstrzymać ekspresową deportację. Na dodatek Szałabajewa była w posiadaniu najprawdziwszego paszportu RPA. Zarzut, że dokument jest fałszywy, był formalnym powodem ekstradycji.
Wybuchł skandal. Głowę położył szef gabinetu ministra spraw wewnętrznych Włoch i kilku funkcjonariuszy policji. Szczęściem Szałabajewej, oczekującej w Astanie na proces z dętego oskarżenia o skorumpowanie urzędników państwowych, na skutek międzynarodowych nacisków 24 grudnia, po niemal sześciu miesiącach, zezwolono jej na opuszczenie kraju. Niedawno wraz z córką wróciły do Italii.
1.
Kazachsko-włoska farsa z wydającym rozkazy włoskiemu MSW ambasadorem Kazachstanu w Rzymie w roli głównej, w której wykpiono prawa człowieka i złamano wszelkie możliwe międzynarodowe konwencje, nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie Interpol.