*** Artykuł został aktualizowany po tym, jak w sobotę rząd Matteo Renziego został zaprzysiężony przez prezydenta
Włoska prasa ochrzciła Matteo Renziego przydomkiem „Il rottamatore” (człowiek-demolka) po wiecu we Florencji, kiedy wygrał wybory na burmistrza tego miasta w 2009 roku. Zapowiedział wtedy zmiany w swoim macierzystym ugrupowaniu – centrolewicowej Partii Demokratycznej. Plan ten realizuje precyzyjnie.
Kiedy obejmował stanowisko burmistrza Florencji, miał 34 lata. Wcześniej przez pięć lat był prezydentem Prowincji Florencji (kiedy obejmował to stanowisko, miał tylko 29 lat). Do kolekcji ważnych stanowisk na koncie kilka miesięcy temu dopisał kolejne: szefa Partii Demokratycznej, które zdobył w wewnątrzpartyjnych prawyborach.
To, co jako szef partii zrobił w ostatnich miesiącach, zdaniem prasy zasługuje na miano „pałacowego przewrotu”. Dokonał go, nie będąc członkiem parlamentu, co jest nie lada wyczynem. Serca Włochów podbił, krytykując pochodzącego z tego samego ugrupowania dotychczasowego premiera Enrico Lettę. Staremu już szefowi rządu dostało się za ślamazarne wychodzenie z kryzysu i powolne tempo reform.
W ostatnich kilku tygodniach między nim a Lettą mocno iskrzyło. Wściekły premier zażądał w końcu, by Renzi określił precyzyjnie, czego chce. I określił. Bez ogródek wezwał Lettę do dymisji, by mógł sam utworzyć nowy rząd. W walentynki dymisja leżała już na biurku prezydenta Napolitano. To już trzecia zmiana na stanowisku szefa rządu w ciągu roku.
Renzi uważa, że polityczne elity przeżarte są korupcją, chce dokonać we Włoszech rewolucji – zmieniając przede wszystkim styl uprawiania polityki, ale też walcząc z biurokracją i proponując pakiet dla przedsiębiorców.