Według opozycji jest już 30 zabitych osób, według danych ministerstwa zdrowia 26 ofiar śmiertelnych, w tym 10 milicjantów. To bilans trwających od wtorku walk Berkutu z demonstrantami na Majdanie. W nocy z wtorku na środę walki nie ustały.
W Kijowie sytuacja jest znów dramatyczna. Nie udało się utrzymać zawieszenia broni, kompromis, choć już się zarysował, został zaprzepaszczony. Nie doszło do pokojowego rozwiązania konfliktu politycznego na Ukrainie. Choć jeszcze w poniedziałek wydawało się, że to możliwe: Witalij Kliczko i Arsenij Jaceniuk, liderzy opozycji, wrócili z Berlina z zapewnieniem Angeli Merkel o unijnym poparciu.
We wtorek Rada Najwyższa miała się zająć jednym z żądań protestujących, przywróceniem konstytucji w redakcji z 2004 r. Zmieniłaby ustrój polityczny, odbierając wszechwładzę prezydentowi Wiktorowi Janukowiczowi na rzecz parlamentu i rządu. Obecna konstytucja, uchwalona w 1998 r. za prezydentury Leonida Kuczmy została umocowana przez podległy Janukowyczowi Sąd Konstytucyjny w 2010 r., z pominięciem parlamentu. Dziś miało dojść do odwrócenia tej sytuacji uchwałą Rady Najwyższej. To otwierało drogę do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, do zmiany władzy. Opozycja deklarowała, że gotowa jest wówczas wziąć udział w nowym rządzie. W sytuacji gdy wszechwładza Janukowycza byłaby ograniczona, taki krok miałby sens.
Opozycja wezwała zgromadzonych na Majdanie do marszu na parlament, żeby wesprzeć obecnością jej żądania. Nazwała to pokojowym atakiem: chciała pokazać, że ma poparcie obywateli.
Ale sprawa konstytucji w ogóle nie znalazła się w porządku dnia, przewodniczący Rady nie chciał wprowadzić tego tematu do porządku obrad mimo nalegań opozycji, która zablokowała mównicę, wstrzymując rozpoczęcie posiedzenia.