Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wróg rewolucji: niewypłacalność

Ukraińska gospodarku u progu katastrofy

Trzy lata rządów Janukowycza to fatalny czas dla ukraińskiej gospodarki. Trzy lata rządów Janukowycza to fatalny czas dla ukraińskiej gospodarki. Ivan Bandura / Flickr CC by 2.0
Rewolucja zwycięża, parlament Ukrainy sprawnie zdołał uporać się z najważniejszymi kwestiami ustrojowymi. Tymczasem ukraińska gospodarka jest o krok od katastrofy.

Nie pomoże jej ani sprzedaż samochodów z kolekcji Wiktora Janukowycza, ani wystawienie na licytację jego bibelotów i złotego sedesu. Dziś nikt do końca nie wie ile miliardów potrzeba żeby zahamować ten trend, mówi się o trzydziestu, pięćdziesięciu miliardach, potrzebnych natychmiast, w dwa tygodnie. Inaczej cała rewolucja też może być zagrożona, kiedy ludzie upomną się o wypłaty, emerytury, świadczenia. Kurz opada, trzeba przecież żyć dalej.

Trzy lata rządów Janukowycza to fatalny czas dla ukraińskiej gospodarki, a rok 2013 był fatalnym rokiem recesji. Z pewnością wpływ na to miał światowy kryzys, mniejsze inwestycje zagraniczne – choć inwestorzy uciekali z Ukrainy także nie mogąc znieść korupcji i bandyckich obyczajów panujących w biznesie. W dodatku – zagranicznych inwestorów nigdy się tu nie ceniło, ani nie hołubiło. Sytuacji ekonomicznej nie pomagało gorsze postrzeganie rynków wschodzących; do takich zalicza się Ukraina.

Deficyt na rachunkach obrotów bieżących rośnie z dnia na dzień. Rezerwy walutowe kraju topnieją, dziś to zaledwie nieco ponad 17 mld dolarów, najniższa rezerwa od lat. Do spłacenia jest dług za gaz wobec Rosji, która właśnie wystawia rachunki. To Rosja jest największym wierzycielem Ukrainy.

Już od kilku miesięcy widać było, że rynek walutowy robi się niespokojny. Deficyt w obrotach zagranicznych w ubiegłym roku wynosił prawie 15 mld. dolarów. Rosną ceny, bo rośnie cena dolara i euro. Nie ma paniki, ale może wybuchnąć gdy w bankomatach zabraknie pieniędzy.

Winna jest polityka gospodarcza. Od lat utrzymywano sztywny kurs ukraińskiej hrywny, dzieje się to coraz większym kosztem i wysiłkiem Narodowego Banku Ukrainy. Ale przede wszystkim populizm, podwyżki emerytur i pensji budżetówki, byle tylko mieć przychylność tradycyjnego, wiernego elektoratu Partii Regionów.

Reklama