Wbrew sondażom i analizom Słowacy wybrali sobie na prezydenta skromnego i kulturalnego biznesmena filantropa. I to jak wybrali – przy ok. 50-proc. frekwencji Andrej Kiska zyskał prawie 60 proc. głosów, nokautując konkurenta Roberta Ficę. Nokaut jest tym bardziej efektowny, że Fico od lat dominuje w słowackiej polityce. Od lat kieruje najpotężniejszą w kraju partią SMER, jest szefem rządu, większość w parlamencie w zasadzie głosuje pod jego dyktando.