Licząc od połowy kwietnia, w ciągu zaledwie siedmiu tygodni zagłosuje w sumie ponad 183 mln Arabów. Kilka dni temu odbyły się wybory prezydenckie w Algierii (przynosząc czwarte zwycięstwo schorowanemu Abdelazizowi Buteflice), 26 i 27 maja głowę państwa wybierać będą Egipcjanie, a 3 czerwca – chyba biegając między kulami – do urn zostaną zaciągnięci Syryjczycy. Te wymienione głosowania mają jedną cechę wspólną: z góry wiadomo, jaki będzie wynik. Z jednym wyjątkiem.
Polityka
18.2014
(2956) z dnia 27.04.2014;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 11